Dywinacja a religia

AKD
Logonia dziękuje Autorowi za udostępnienie tekstu.

 

Nie
czyń sobie obrazu rytego, ani żadnego podobieństwa rzeczy tych, które są na niebie
wzgórę, i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod ziemią.

Księga
Wyjścia 20,3

I. Wstęp

Dywinacja,
albo jak kto woli wróżbiarstwo, czyli sztuka przewidywania przyszłości towarzyszy
ludzkości właściwie od jej początków. Trafne przewidywanie nadchodzących zdarzeń,
czy choćby tylko tendencji było w przeszłości i jest do dziś jednym z warunków
przetrwania i rozwoju człowieka. Jednocześnie od tychże początków pojawia się
potrzeba duchowa i jej instytucjonalne zagospodarowanie – religia.

Ponieważ
w czasach zamierzchłych kreowanie przyszłości, także dla człowieka, przynależało
bogom, przeto mająca wiedzę o świecie bogów religia uważała się za uprawnioną
także do odgadywania ich woli1. Można powiedzieć, że pierwotna dywinacja
była integralną częścią religii, a dopiero z czasem częściowo zdesakralizowała
się i wyodrębniła. Od tego też momentu rozpoczął się konflikt religii i dywinacji,
który – jak wykażemy w dalszej części pracy – raz tląc się, raz otwarcie
wybuchając, doprowadził do uwyraźnienia i rektyfikacji tak przeżycia wieszczego, jak i
religijnego, z pożytkiem dla obu omawianych dziedzin.

W
niniejszej pracy pojęcie "religia" używane będzie w znaczeniu ścieżka
duchowa
bądź droga samorozwoju, nie zaś w rozumieniu powszechnym, jako instytucjonalne
zagospodarowanie ludzkich potrzeb duchowych
. Pominięty będzie cały kontekst
społeczno-polityczny religii, na co dzień odczuwalny o wiele silniej, niż jej funkcje
zasadnicze, lecz dla rozważań merytorycznych pracy nieistotny.

II.
Religijne i społeczne schematy postrzeganie wróżbiarstwa

Przewidywanie
przeszłości metodami dywinacyjnymi nie jest jednolite. Istnieje wiele systemów
wróżebnych, wiele poglądów na ich trafność, jest też mnogość sądów na temat
funkcji dywinacji jako takiej. Nie wnikając w szczegółowe spory, wyróżnimy trzy
zasadnicze metody uprawiania wróżbiarstwa:


wróżbiarstwo posługujące się systemem dywinacyjnym, dostępnym w zasadzie każdemu
człowiekowi, który zada sobie wysiłek przyswojenia pojęć systemu i obowiązującej w
jego ramach logiki wnioskowania; do tej grupy należą najpopularniejsze i najczęściej z
wróżbami kojarzone systemy: astrologia, numerologia, Tarot, chińska Księga Przemian,
kamyki runiczne, chiromancja.


wróżbiarstwo oparte na interpretacji znaków przypadkowych ze świata zewnętrznego, w
praktyce najczęściej zjawisk przyrodniczych (lot ptaków, zjawiska atmosferyczne,
niecodzienne zjawiska na nieboskłonie). Było bardzo rozpowszechnione w świecie
antycznym. Do interpretacji znaków służą tu pewne reguły, ale główną rolę odgrywa
natchnienie wieszcze; dopiero taki stan umysłu wróżbity umożliwia trafne odczytanie
przesłania, jakie niosą znaki. Natchnienie takie jest darem bogów i nie może być
osiągnięte inaczej jak tylko poprzez modlitwę do bóstwa o jego łaskę.

-wróżbiarstwo
będące wynikiem niekontrolowanego natchnienia wieszczego, z grecka zwanego manią.
W stanie manii wieszczej wróżbita nie potrzebuje żadnych pomocy dodatkowych, gdyż
widzi jasno i nie umie zapanować nad przepełniającą go wizją. Musi dać jej wyraz;
tego pochodzenia są zarówno wieszczkowie rodem z greckich tragedii, jak i księgi
prorockie Starego Testamentu. W świecie starożytnym człowiek zdolny do wejścia w stan
manii wieszczej uważany był za posłańca bogów.

Zazwyczaj
formy opisane powyżej rzadko występują w postaci czystej. Regułą jest łączenie
przynajmniej dwu z nich. Jest to wręcz zalecane przez mistrzów tego fachu2.
Niezbędne do prawidłowej interpretacji wyroczni głębszy stan świadomości, w którym
możliwe jest natchnienie wieszcze ma naturę podobną do natchnień twórczych i
mistycznych, co od początków wróżbiarstwa z jednej strony sprzyjało łączeniu go z
religią, z drugiej utrudniało wyraźne rozgraniczenie dominiów dywinacji i religii.
Problem ten rozwiązywano najczęściej przez wcześniej opisane łączenie roli kapłana
i wróżbity, jak to miało miejsce w sławnej wyroczni delfickiej3.
Najczęściej – ale nie zawsze: w świecie starożytnym wróżbitami bywali i inni
"pracownicy Ducha" (szamani, uzdrowiciele, czasem po prostu obdarzeni
wrażliwością duchową ludzie doświadczeni życiowo). Ze sztuk wróżebnych stosunkowo
najszybciej wyodrębniła się astrologia, nobilitowana mianem "wiedzy
królewskiej" do rangi wiedzy niezbędnej do rządzenia państwem. Tak było w
Babilonii i w Indiach, gdzie na potrzeby astrologii budowano wielkie i dokładne
obserwatoria astronomiczne. Tuż za nią ulokowała się numerologia, co wiązało się z
popularną i dobrze rozwiniętą na terenie Dwurzecza matematyką4.
Bardziej ortodoksyjnie potraktowała kapłana-wróżbitę religia żydowska, w której
pierwszy z opisanych poziomów wróżbiarstwa był wręcz zakazany, tolerowano
interpretację znaków, zaś szacunkiem otaczano natchnionych proroków, jako posłańców
Najwyższego5.
Religijne uprawomocnienie było atrakcyjne nawet tam, gdzie wróżbiarstwo uległo
zeświecczeniu, jak to miało miejsce w Rzymie u schyłku republiki. Rzymscy wróżbici
często należeli do ezoterycznych stowarzyszeń, które, właśnie poprzez tajność i
hermetyczność, naśladowały hierarchię kapłańską.

Z
chwilą tryumfu chrześcijaństwa i preferowanego przez tę religię pełnego zaufania
człowieka do Boga, wykluczającego samą potrzebę podglądania przyszłości, kapłan
traci uprawnienia wróżbiarskie, i tym samym uruchomiony zostaje jego konflikt z
wróżbitą. Ten ostatni, pozbawiony religijnego wsparcia, szuka swojego duchowego raison’d’etre
w odrzuconej przez chrześcijaństwo ortodoksyjne ezoteryce (udowodnić!). Stąd
też późniejsze postrzeganie wróżbiarstwa jako sojusznika wrogich chrześcijaństwu
religii, wśród których chrześcijaństwo wyrastało. Jako namiastkę dawnych praktyk,
tolerowanych przez religię żydowską mamy proroctwa wygłaszane przez chrześcijańskich
świętych; ich kanonizacja, ich włączenie w oficjalną wykładnię doktryny przy
równoczesnym utożsamieniu natchnienia wieszczego i uniesienia religijnego, było dla
chrześcijaństwa gwarancją jego spójności. Logiczną konsekwencją tego procesu stało
się zawłaszczenie napływającej ze świata arabskiego astrologii przez
późnośredniowieczną teologię chrześcijańską.

Tam,
gdzie nie udało się włączyć wróżbiarstwa do religii, zostało ono napiętnowane,
jako jej namiastka, odciągająca ludzi od prawdziwej duchowości. Taki los spotkał
bujnie rozwijającą się w Renesansie astrologię, do której degeneracji i ośmieszenia
cegiełkę przyłożył i sam Kościół katolicki, po cichu popierając w opanowanych
przez siebie krajach groteskowe, bezwartościowe �prognostykarze", samym swoim
poziomem zniechęcające do poważniejszych studiów. Drugi cios wróżbiarstwu zadała
rozwijająca się nauka, która, szybko grawitując w stronę materializmu, ex
definitione
przeciwna była wszystkiemu, co nie mieściło się w materialistycznym
paradygmacie, więc wróżbiarstwu jako pierwszemu. Efektem stało się niemal całkowite
poderwanie społecznego zaufania do wróżbiarstwa jako wiarygodnego źródła informacji
o świecie, traktowanie go jako reliktu przeszłości, lub zwykłego przesądu. Stan taki
trwał do połowy XIX w., kiedy to po publikacjach Towarzystwa Teozoficznego rozpoczęły
się w Europie poważniejsze studia nad przeżyciami pozazmysłowymi. Sprzyjały one i
lepszemu zrozumieniu roli i znaczenia dywinacji6; złotymi zgłoskami
zapisały się tu prace C. G. Junga poświęcone alchemii, astrologii i chińskiej
Księdze Przemian. Dzięki temu od lat 60-tych XX stulecia wróżbiarstwo, choć
oficjalnie nie uznawane ani przez religie, ani przez naukę, jest powszechnie
praktykowane, obecne w społecznej świadomości, a nawet wcale popularne7.
Staje się coraz wyraźniej samoistną dziedziną działalności, choć często usiłuje
korzystać z autorytetu wiedzy już uznanej, dziś przede wszystkim psychologii.

III.
Struktura przeżyć pozazmysłowych

Aby
opisać i zrozumieć miejsce dywinacji w ludzkim Imago Mundi, musimy najpierw
odwzorować te sfery bytu, w których dywinacja się rozgrywa. Problem jest o tyle
złożony, że żaden z dostępnych współcześnie i powszechnie uznawanych języków
opisu sfery styku psychiki i losu (języki teologii i psychologii przede wszystkim) nie
jest adekwatny do świata dywinacji, albowiem do opisu tego świata w ogóle nie były
konstruowane8.
Próby podjęte przez C. G. Junga9 nie znalazły godnych uznania kontynuatorów,
ani nie zapoczątkowały żadnej współczesnej szkoły �lingwistyki dywinacyjnej".
Opis teoretyczny proponowany przez przedstawicieli dywinacji jest albo usiłowaniem
połączenia języka psychologii i dywinacji10, albo podany
całkowicie już dziś niestrawnym językiem tradycyjnej ezoteryki. Z drugiej
strony próby opisu zjawisk dywinacyjnych podejmowane przez przedstawicieli świata nauki
w języku czy to nauk przyrodniczych, czy to społecznych, czy wreszcie psychologii, lub
nawet medycyny, są dalekie od satysfakcjonujących rezultatów, a to z powodu dopiero co
wspomnianego przystosowania tych języków do opisu zupełnie innych niż dywinacyjna sfer
rzeczywistości. Stosunkowo najbliższy dziś ideału jest język psychotroniki11,
eklektycznie łączący elementy psychologii, ezoteryki, biologii i fizyki. Wobec takiego
stanu rzeczy sprawny język opisu dywinacji jest wciąż wyzwaniem dla badaczy, zaś do
chwili wytworzenia się powszechnie uznanej terminologii, wszelkie próby będą lepszym
lub gorszym przybliżeniem. Z taką też intencją podejmiemy próbę opisu miejsca
dywinacji na rozszerzonej mapie ludzkiej psychiki.

Cechą
szczególną technik badawczych psychotroniki jest posługiwanie się wglądem dokonanym w
odmiennym stanie świadomości, przeważnie w stanie jasnowidzenia, lub głębokiej
medytacji12.
Uzyskane w takim stanie informacje maja pewną wagę poznawczą, gdyż są powtarzalne, o
ile wszyscy uczestniczący w badaniach badacze umieją wprawić się w podobnego
natężenia odmienne stany świadomości. Obowiązuje tu zależność: im głębsze jest
skupienie medytacyjne tym dokładniejsze poznanie subtelnych sfer Bytu. Jednak nie każdy
człowiek dysponuje zdolnością do wystarczająco głębokiego skupienia, by widzieć
rzeczywistość subtelną; w naszej dyskursywno-racjonalnej kulturze taka zdolność jest
wręcz tępiona, co na pewno nie sprzyja jej rozwojowi. Toteż poznanie psychotroniczne
kultywowane bywa z dala od akademickich katedr, przez niezbyt w świecie nauki poważanych
ludzi o ewidentnych własnościach ekstrasensorycznych (pozazmysłowych). Jednym z nich
był Amerykanin Charles W. Leadbetter, którego dokonania stały się już kanonem wiedzy
o świecie subtelnym. Jako takie, posłużą i nam w dalszych rozważaniach:13

Leadbetter,
drogą wglądu bezpośredniego widzi siedem zasadniczych otoczek istoty ludzkiej,
z których cztery są najbardziej odczuwalne przez każdego z nas:

-ciało fizyczne, tworzące swoisty skafander umożliwiający człowiekowi
poruszanie się w świecie materialnym,

-ciało eteryczne, czyli pierwszą z subtelnych otoczek ciała
fizycznego, będące siedzibą emocji i uczuć,

-ciało astralne, w którym zmagazynowane są nasze myśli; jest
ono źródłem wyobraźni

-ciało mentalne, zawierające zapis abstrakcyjnych idei
kierujących życiem człowieka na Ziemi.

Ciała
wyższe wg Leadbettera nie są dla życia na Ziemi aż tak istotne i są słabo dostępne
jakiemukolwiek poznaniu.

Schemat
podobny do powyżej naszkicowanego znany jest w tradycji ezoterycznej od jej początków,
i – co dla nas istotne – obecny w konstrukcji systemów wróżebnych. Np. w astrologii
cztery żywioły odpowiadają ściśle czterem ciałom: ziemia – ciału fizycznemu, woda –
eterycznemu, ogień – astralnemu i powietrzne – mentalnemu. Podobnie w Tarocie jego cztery
kolory Arkan Małych to odpowiedniki ciał: Denary=ciało fizyczne, Puchary=eteryczne,
Miecze=sfera astralna, Kije=mentalna.

Zjawiska
dywinacyjne rozgrywają się w sferach: astralnej i mentalnej. Sfera astralna,
odpowiadająca za wyobraźnię i jej podstawowy twór – symbol – związana jest z
pierwszym z wcześniej wyróżnionych typów wróżbiarstwa, posługującym się
systemami, sfera mentalna i częściowo sfery wyższe z wróżbiarstwem natchnionym;
czytanie znaków wynika z łączenia w różnym stopniu dwu technik zasadniczych.
Charakterystyczny jest tu związek stanu umysłu ze sferą bytu, w jakiej odbywa się akt
dywinacji: im �niżej", tym większy udział racjonalnego wnioskowania, im
�wyżej" tym bardziej wzrasta rola podania, intuicji, natchnienia, słowem –
nieracjonalnych sił umysłu. Jednocześnie do tych samych sił odwołują się religie.
Jednak celem religii jest jak najszybsze i jak najskuteczniejsze uwolnienie człowieka od
wszelkich grubych i subtelnych "otoczek" i tym samym zjednoczenie z Absolutem,
zaś dywinacja uważnie studiuje ich treść, bowiem zawarte w nich informacje dotyczą m.
in. mających nadejść zdarzeń. Na poziomie doznań religijnych czas ani przestrzeń nie
istnieją, przynajmniej nie w takim znaczeniu, w jakim doświadczamy ich w świecie
fizycznym14,
natomiast w swoistej strefie pośredniej między rządzonym niezmiennymi prawami Natury
światem fizycznym, a rzeczywistością Absolutu, zgodnie określaną jako niepoznawalna i
niewyrażalna – przestrzeń i czas ulegają rozmyciu do stopnia umożliwiającego
mieszanie się w umyśle obserwatora przeszłości i przyszłości. Przeżycie religijne
ma człowiekowi przywrócić jedność wszystkich jego cząstek, więc przeszłości i
przyszłości także; przeżycie dywinacyjne ex definitione nie może prowadzić do
aż takiej jedności umysłu, gdyż wtedy niczego nie zaobserwujemy.

I
doznania religijne i dywinacyjne silnie zależne są od parametru, który nazwać by
można mocą umysłu. Mianem tym określimy ilość energii niezbędnej do
wprowadzenia umysłu w stan całkowitej jedności
, czyli na poziom ekstazy mistycznej.
Przez "energię" rozumiemy tu energię psychiki, nie zaś energię w rozumieniu
fizykalnym. Im wyższa jest moc umysłu, tym więcej zobaczymy świata subtelnego, zanim
zjednoczenie wszystkich sił umysłu odbierze nam zdolność poznawczą. Toteż osoby o
niewielkiej mocy umysłu, którym do religijnej ekstazy wystarczy np. święty obraz,
istniejący na planie fizycznym, nie są w stanie zobaczyć sfer subtelniejszych niż
fizyczna. Już na poziomie eterycznym nie umieją niczego rozróżnić ani tym bardziej
poznać. Im większa moc umysłu, tym jaśniejszy ogląd rzeczywistości subtelnej, tym
wyższe sfery Bytu dostępne są poznaniu – bo zanim nastąpi przejście do Jedności
sporo można poznać i opisać. Aczkolwiek owa moc nie ma nic wspólnego z pojęciem mocy
fizycznej, jednak próbuje się jej pomiarów15. Do celów
wróżbiarskich umysł musi mieć moc wystarczającą do swobodnego, bez popadania w
ekstazę mistyczną, penetrowania co najmniej sfery astralnej, a dobrze, jeśli mentalnej.
Moc tę można w pewnym stopniu rozwinąć poprzez ćwiczenia, np. takie, jakie proponuje
hinduska joga. Celem ich jest wzmocnienie umysłu na tyle, by zjednoczenie następowało
na poziomie jak najwyższym. Jednocześnie mistrzowie duchowi zwracają uwagę na fakt,
że jeśli adept nie umie przytomnie zobaczyć wyższych sfer Bytu, nie dojdzie do poziomu
Absolutu i zostanie więźniem świata niższego16.

Naszkicowana
powyżej teoria mocy umysłu z powodzeniem może być użyta do opisu doświadczenia nie
tylko mistycznego, czy wróżbiarskiego, w naszej kulturze nieco napiętnowanych, ale i
doświadczenia filozoficznego, wysoko w niej cenionego jako narzędzie poznawcze. Otóż
doświadczenie filozoficzne jest bardzo bliskie tak wróżbiarskiemu, jak i mistycznemu;
podobna jest jego psychologia i energetyka17. Jedyne, co różni
filozofa od mistyka, czy wróżbity, to nastawienie badawcze: o ile dla mistyka niższe
sfery Bytu to przeszkodą na drodze do zjednoczenia z Absolutem, o ile wróżbita szuka w
nich obrazów i zapowiedzi nadchodzących wydarzeń, o tyle filozofa wyróżnia z tej
trójcy brak wyraźnych nastawień. Filozof jest tu bezinteresownym i – na tyle, na ile to
w ogóle możliwe – bezstronnym obserwatorem. Mistyk stara się sfery niższe możliwie
szybko przekroczyć, wróżbita musi umieć sprawnie nawigować w sferach: astralnej i
mentalnej, zaś filozof wznosząc się umysłem stara się zapamiętać ostatni moment
przez całkowitym zjednoczeniem umysłu; stąd pochodzą stwierdzenia w rodzaju "na
początku jest woda" "Phanta rei", lub teorie o bliżej nieokreślonej
substancji lub zasady mającej być podstawą Wszechrzeczy18. Co ciekawe z
mechanizmu tego pośrednio korzysta i nauka, konstruując wzmacniające umysł obserwatora
przyrządy; odpowiednikiem wejścia w Jedność jest tu ich skończona dokładność.

IV.
Przeżycie duchowe a dywinacja

Z
przeprowadzonych wcześniej rozważań widać jasno, że dywinacja i religia posługują
się podobnymi, lub wręcz identycznymi mocami umysłu dla osiągania swych celów;
różnica między przeżyciem wieszczym a mistycznym jest bardziej ilościowa niż
jakościowa. Aby ostatecznie opisać dominia obu dziedzin poznawczych, będziemy
potrzebowali jeszcze jednego pojęcia: imaginarium rzeczywistości. Termin ten
oznaczać będzie społecznie akceptowany obraz świata, obecny w umyśle każdego
uczestnika kultury posługującej się określonym imaginarium
. Można to przedstawić
na rysunku:

Obszar
zewnętrzny to sfera Sacrum, gdzie umysł jest jednością. Najmniejszy obszar wewnętrzny
to imaginarium prawdy, czyli stwierdzenia powszechnie i bezrefleksyjnie w danej kulturze
przyjmowane za prawdziwe. Między imaginarium prawdy a sferą Sacrum rozciąga się obszar
imaginarium fikcji, czyli stwierdzeń które nie budzą może natychmiastowego oporu, ale
nie są traktowane poważnie. Używając dopiero co wprowadzonego pojęcia mocy umysłu,
powiemy, że w obszarze imaginarium prawdy umysł bez wysiłku i właściwie odruchowo
rozdziela się na część doświadczającą i obserwującą, w obszarze imaginarium
fikcji rozdzielenie to nie jest oczywiste i wymaga pewnego wysiłku, zaś poza obszarem
imaginarium fikcji nie pomaga nawet największy wysiłek poznawczy, umysł staje się
jednością i poznanie oddzielone od doświadczenia nie jest możliwe. Zakresy
poszczególnych obszarów imaginarium wynikają ze społecznego consensusu, którego
wynikiem jest konstrukcja maszynerii szkolnej, konwencji badawczych a na najwyższym
poziomie poznawczym – największe aktualnie uznane odkrycia.

Imaginarium
jest zmienne w czasie. Jego granice zewnętrzne mogą się rozszerzać lub kurczyć,
zależnie od uśrednionej mocy poznawczej umysłu uczestników kultury; w tym samym rytmie
pulsuje w czasie zakres imaginariów prawdy i fikcji.

W
europejskiej kulturze czasów nowożytnych zakres imaginarium prawdy został – w
porównaniu do okresów wcześniejszych – drastycznie zawężony. Wiąże się to z
postępującym od XVII w procesem rozwoju nauki, który szybko wyrugował ze świadomości
powszechnej pierwiastek metafizyczny, koncentrując się na doświadczeniu stricte
zmysłowym. W taki oto sposób z imaginarium prawdy zniknęły wszelkie doznania
poza-zmysłowe, zaś ludzie mający takie doznania traktowani są do dziś mocno
podjerzliwie. Proces ten sprzyjał dość czytelnemu podziałowi ról imaginariów prawdy
i fikcji. Używając wcześniej poznanej terminologii, w imaginarium prawdy ostała się
tylko sfera fizyczna; sfery: eteryczna, astralna i mentalna zostały zepchnięte do
imaginarium fikcji. Sprzyja to myleniu autentycznych przeżyć duchowych, przynależnych
sferze sacrum z charakterystycznymi dla części imaginarium fikcji przeżyciami
parapsychicznymi. Jak już wcześniej wspomniano, różnica jest istotna, gdyż przeżycie
duchowe wymaga pełnej jedności umysłu, w którym to stanie niczego nie można
zaobserwować, ani tym bardziej skontrolować. W stanie jedności umysłu człowiek jest
całkowicie poddany energiom sfery, do której umysłem dotarł. Rozumieją to mistycy
wielkich religii, zalecając zaufanie do bóstw, które w stanie mistycznego natchnienia
przejmują nad człowiekiem całkowitą kontrolę. Konsekwencją takiego nastawienia jest
zależność doświadczenia od jakości bóstwa, któremu człowiek powierza swoją moc.
Jeśli moc umysłu mistyka jest wystarczająca do przebicia się poza sferę mentalną,
znajduje się on w obszarze bliskim już jednoczącemu wszystko Absolutowi; w ten sposób
wytłumaczymy fakt zadziwiającej zbieżności opisów doświadczenia mistycznego u
mistyków wychowanych w krańcowo różnych kulturach.

Podczas
aktu dywinacji wróżbita może wejść w stan jedności umysłu, ale nie jest to jego
głównym celem; pomaga to tylko nabrać energii niezbędnej do wychwycenia
najsubtelniejszych dominant przeznaczeniowych klienta. Właściwym terenem działania
wróżbity jest obszar, gdzie umysł można jeszcze rozdzielić na część
doświadczającą i opisującą, wskutek czego wróżbita musi opanować sztukę
zatrzymywania się na granicy między sferą mentalną i wyższymi, między imaginarium
fikcji a Sacrum. Zadaniu temu służą z powodzeniem wszelkie wyobrażania na temat
struktury świata, jakimi są używane w dywinacji systemy symboliczne. Są one świadomie
konstruowane tak, by ułatwić wróżbicie utrzymanie umysłu na granicach imaginarium bez
ich przekraczania. Ich jakość jest oczywiście różna, toteż i różne są stopnie
trafności wyroczni, uzyskiwane dzięki różnym systemom. To samo zjawisko, bardzo
pomocne w dywinacji, jest przeszkodą w doznaniach mistycznych, gdyż wszelkie
wyobrażenia religijne (np. dogmaty) uniemożliwiają doznanie Jedności. Świadomy tego
mechanizmu musi być i filozof, wyprawiający się w swoje podróże poznawcze. Musi on
odrzucać wszelkie wyobrażenia, gdyż tylko wtedy dotrze wystarczająco daleko w słabo
na co dzień penetrowane obszary imaginarium.

IV.
Funkcje dywinacji i religii

Z
tego, co już zostało powiedziane, wynika, że w opisanym modelu rzeczywistości
dywinacja i religia penetrują różne, choć sąsiadujące, obszary ludzkiego Imago
Mundi. W takiej sytuacji ich konflikt można tłumaczyć tylko względami
poza-poznawczymi, np. rywalizacją o wpływy społeczne, lub – używając języka modnej
dziś memetyki19
– walką informacji o zasoby jej nośnika. Do wyjaśnienia przyczyn tego konfliktu można
też użyć przywołanego jako motto tekstu biblijnego cytatu. W religii i tradycji
żydowskiej interpretowany on bywa najczęściej jako zakaz uprawiania sztuki mimetycznej.
Na głębszym, ezoterycznym poziomie, można by go zinterpretować jako niemożność
jakiegokolwiek dostępnego zmysłom, uczuciom lub rozumowi przedstawienia tego, co
Stworzone. Żydzi, doskonale zdając sobie sprawę z faktu, że doznania czy to zmysłowe,
czy to wewnętrzne, na których się człowiek skoncentruje, osłabiają umysł,
uniemożliwiając tym samym przeżycie Sacrum, wprowadzili ten zakaz do swego prawa.
Istotnie jest tak, że wszelkie myśli, uczucia, obrazy, słowem – wszelka zawartość
umysłu, utrudniają, jeśli nie uniemożliwiają, dotarcie poza sferę mentalną i poza
granice imaginarium20. A przeżycie religijne możliwe jest, jak
już wspomnieliśmy tylko w stanie umysłu zjednoczonego, więc wolnego od wszelkich
emocji, nastawień, doznań, odczuć i myśli. W takim stanie następuje to, co w
buddyzmie zen nazywa się kensho21, zaś w języku hinduskiej Wedanty samadhi;
najbliższym odpowiednikiem europejskim wydaje się tu określenie "zjednoczenie
mistyczne". W takim stanie następuje niewytłumaczalne dziś w kategoriach
racjonalnych odnowienie ciała i umysłu, co zdarza się podczas wcale nierzadkich
"cudownych" uzdrowień, zawsze łączonych z doznaniami mistycznymi. Można by
zaryzykować twierdzenie, że takie odnowienie jest głównym celem praktyk religijnych.
Jego warunkiem jest jednak wprowadzenie umysłu w stan całkowitej jedności, co nie jest
możliwe bez porzucenia różnych "obrazów rytych", jakich każdy z nas nosi
sporo.

Doznanie
religijne odnawia i oczyszcza, ale jednocześnie jest niebezpieczne dla życia, gdyż
odwraca uwagę od spraw ziemskich – zwłaszcza w kulturze takiej, jak chrześcijańska, u
podłoża której tkwi głęboka pogarda dla życia materialnego. Takie wartościowanie
sprawia, że doświadczenie religijne, wyrywające człowieka z materialnej cząstki jego
żywota postrzegane jest jako cel sam w sobie, nie zaś jako "nabranie oddechu"
dla dalszej drogi człowieka na Ziemi. Bo po religijnym w swej istocie odnowieniu
człowiek wraca do świata zmysłowego i umysł nieuchronnie napełnia się doznaniami,
myślami, odczuciami, etc. Po przeżyciu religijnym jednak człowiek ma nad zawartością
swego umysłu panowanie, które umożliwia, przynajmniej w teorii, świadome użycie sił
twórczych.

Religia
zatem jest po stronie Stwórcy. Wszystkie inne dziedziny ludzkiej działalności, w tym
oczywiście dywinacja, przynależą Stworzonemu. Z uwagi na usytuowanie dywinacji w
ludzkim Imago Mundi – na moment przed całkowitym zjednoczeniem umysłu – religia i
dywinacja są nie konkurentami, ale naturalnymi sąsiadami. Mocno dziś podkreślany
antagonizm tych dwu doznań jest pozorny i wynika z historycznie uwarunkowanej pretensji
religii do omnipotentności. Judaizm, a silniej chrześcijaństwo, jako religie de
facto
mistyczne, przeciwne Stworzonemu, tępią wszystko, co nie prowadzi najkrótszą
drogą do Stwórcy, więc dywinację w pierwszej kolejności – zwłaszcza, ze wobec
zaniedbania edukacji duchowej dywinacja spełnia rolę "religii zastępczej", na
co instytucje, które czują się powołane do dbania o duchowość nie mogą patrzeć
spokojnie.

Podsumowanie

Z
dotychczasowych rozważań można wysnuć wniosek, że dywinacja i religia nie są
konkurentami, jeśli określi się ich role i jeśli zrezygnują z pretensji do
omnipotentności. Obie mają swoje miejsce w życiu człowieka i obie mogą mu pomóc w
jego egzystencji. W niniejszej pracy naszkicowano zaledwie koncepcję umocowania
ontycznego dywinacji na mapie świadomości człowieka początku XXI stulecia. Miejmy
świadomość, że to dopiero początek drogi, której końcem będzie precyzyjne
oznaczenie miejsca i roli napierających na zbiorową świadomość treści i włączenie
ich w prawdziwie nowoczesny, wolny od wyraźnie już zużytych dogmatów światopogląd
naukowy.

1 S. Oświecimski, "Zeus daje tylko
znaki, Apollo wieszczy osobiście", wyd.Ossolineum 1989, r. I

2
Polski mistrz astrologii, Paweł "Teofan" Sadowski mawiał: "można
powiedziec, że astroenegetyka z jednej a psychologia z drugiej strony sa jakby dwoma
skrzydłami ptaka , który może latać dopiero wtedy, gdy działają oba skrzydła".
Mianem "astroenergetyki" określił Sadowski właśnie ową nieuchwytną
zdolność chwytania przesłania wróżebnego. Cytat za: Leon Zawadzki, Ariadna-wyrocznia,
wyd. Studio Astropsychologii, Białystok 2000. r. 17.

3
Oświecimski, op.cit. rIX.2

4
H. W. F. Saggs, "Wielkość i upadek Babilonii" wyd. PIW 1978

5
G. Riciotti, "Dzieje Izraela", wyd. PAX, Warszawa 1956, s 418 – 430

6
Złotymi zgłoskami zapisały się tutaj prace Courta de Gabelina o Tarocie, podręczniki
astrologi i okultyzmu autorstwa K. Brandler-Prachta, i in.

7
jako przykład można podać istny zalew popularnej literatury o Tarocie, astrologii,
numerologii, etc. dziedzinach, na Zachodzie obecna od lat 60-tych, w Polsce narastająca
od początku lat 90-tych.

8
Stosunkowo najbliższa ideału wydaje się tu teoria "śniącego ciała"
sformułowana przez A Mindella; także koncepcja psychologii losu L. Szondiego warta jest
uwagi badacza.

9
C. G. Jung, "Psychologia i alchemia".

10 Najbardziej owocne takie próby podjęli m. in. S. Arroyo ("Astrologia
i psychologia", wyd. polskie 1994, RAVI, Łódź) Dane Rydhyar ("Psychologia
astrologicznego systemu domów", wyd. polskie 1995, RAVI, Łódź), oraz Bruno Huber.

11 Powstała na kongresie w Pradze w 1973 r psychotronika za jedno z
podstawowych zadań postawiła sobie właśnie wypracowanie nowoczesnego języka opisu
zjawisk z zakresu "paranauki". Najpełniejsze do tej pory w języku polskim
kompendia psychotroniki to: L. E. Stefański. L. Matela "Encyklopedia
psychotroniki", L. E. Stefański "Od magii do psychotroniki" oraz
"Literatura na świecie" nr 4/1983.

12 Włodzimierz H. Zylbertal, "Miejscem człowieka jest Ziemia. Wykłady z
ekofilozofii", wyd. Zielone Brygady, Kraków 2000, r. III. Wyłożona tam koncepcja
epistemologiczna jest wzięta właśnie z psychotroniki.

13 C. W. Leadbettter, "Człowiek widzialny
i niewidzialny", wyd. Aquarius, Kraków, 1995 r.

14 Polegamy tu na relacjach R. Moody ("Życie po życiu", ) i R. A.
Monroe, który przez wiele lat badał zjawisko eksterioryzacji i poświęcił mu sporo
publikacji; najbardziej znane to "Podróże poza ciałem"

15 Dziedzina ta nazywa się analizą
psychometryczną
i posługuje się metodmi pomiarowymi radiestezji. Najpełniejszy
wykład w: Andree Bovis, Arnold de Belizal "Fizyka mikrodrgań i siły
niewidzialne", wyd polskie "powielaczowe" oraz w: M. F. Long ,
"Analiza psychometryczna", wyd polskie 1994, wyd. Medium

16 Koncepcja ta, sformułowana i głoszona przez autora, inspirowana jest m.
in. Bhagavad Gitą.

17 Mam tu na myśli element wstydliwie w racjonalno-dyskursywnej filozofii
Zachodu przemilczany, mianowicie proces pozyskiwania założeń systemu filozoficznego.
Jest on tej samej natury, co natchnienie wróżbiarskie albo mistyczne. Gdy już filozof
ma pochodzące z natchnienia założenia systemu, reszta wyprowadzonych z niego
aksjomatów i twierdzeń istotnie jest racjonalna. jednak najbardziej krytyczne jest w
filozofii właśnie pozyskiwanie założeń, nie zaś system z nich logiczno-dedukcyjnie
wywiedziony.

18 W. H. Zylbertal. op.cit, r III

19 Definicję memetyki zaczerpnięto z: Richard Broodie, "Wirus
umysłu", wyd. Ravi 1995, oraz M. Biedrzycki "Genetyka kultury" wyd
Prószyński i spółka, 1999.

20 Tradycyjna maksyma jogiczna powiada zwięźle; "umysł staje się tym,
na czym się skupia". Aby więc nie powstał w umyśle żaden obraz, mogący
człowieka uwięzić, nie wolno go ani podtrzymywać, ani sztucznie stwarzać.

21 Opis doświadczenia wg: Ph. Kapleau, "Trzy filary zen", wyd. Pusty
Obłok 1988, r. V.

 www.logonia.org