O świadomości co nieco

Świadomość, świadomie, jestem świadomy, być świadomym…

To bardzo często używane słowo. Ale co ono właściwie znaczy?

Rzeczywiście, wskazane jest podjęcie tak ważnego tematu jakim jest świadomość i
wynikające stąd implikacje. Ten właśnie obiekt skupienia jest wiodącym tematem, już
choćby z racji nieustającego ćwiczenia astrologicznego: czym jest zjawisko życia jako
szczególnej formy doświadczania istnienia?

Zaiste, trudno sobie wyobrazić życie bez świadomości, a już astrolog bez takowej
wygląda co najmniej podejrzanie.

W nawykowym sposobie i trybie doznawania uznajemy świadomość za teren rozpoznany na
polu doświadczeń życiowych. Jeśli wytrwale wnikamy w ukształtowanie tego pola, w jego
rzeźbę i konfigurację, w hierarchiczność jego przejawów, to dość szybko
przekonujemy się, że istnieje coś więcej niż najlepsze nawet mapy znanego nam
terenu, opracowane przez śmiałych kartografów zjawisk świadomościowych.

Do bytu, do życia świata nie można dojść, od niego można tylko wyjść. Byt dany
jest u początków, a nie na końcu, nie można go wyprowadzić, wydedukować. Istnieje
intuicja bytu, ale nie ma do niego dróg dyskursywnego myślenia. Tylko obłęd
racjonalizmu mógł przekształcić byt w kategorię, umieścić go w sądzie, uczynić
zależnym od poznania. Tego, że byt jest czymś nie zapośredniczonym, intuicyjnie danym
naszej pierwotnej, całościowej świadomości, nie da się udowodnić, nie można z
niczego wydedukować, to można tylko odkryć i przyjąć.
[Mikołaj Bierdjajew
Filozofia wolności
Moskwa 1911, polskie wyd. Białystok 1995].

Porozumiewanie się co do tego, czym jest świadomość, zaczyna się od… języka (w
naszym przypadku od języka polskiego), od pojęć pobieranych z niego, aby uzgodnić
punkt widzenia i wynikające stąd konsekwencje natury poznawczej. Otóż w języku
polskim słowo świadomość oznacza: zdolność zdawania sobie sprawy w kategoriach
pojęciowych z tego, co jest przedmiotem postrzegania, doznawania; najwyższy poziom
rozwoju psychicznego, charakterystyczny dla człowieka; zdolność umysłu do
odzwierciedlania obiektywnej rzeczywistości, uwarunkowana społecznymi formami życia
człowieka i ukształtowana w toku jego historycznego rozwoju
[Słownik języka
polskiego
PWN 1981].

Czy o tej świadomości rozmawiamy? Zapytuję, bowiem jest oczywiste, że wielu z nas
czuje, może raczej przeczuwa, że świadomość oznacza coś więcej. Na
ślad (ale tylko na ślad) tego więcej natrafiamy w etymologii: świadek,
świadczyć
; (…) świadomy; po świadomiu; czes. swiedek i swiedom
[A.Bruckner Słownik etymologiczny języka polskiego WP 1989]. Czyli: świadek
– dać świadectwo, zaświadczać; przy czym zaświadcza ten, kto doświadczył i dokonuje
przekazu.

Synonimy bliskoznaczne: świadomy: 1. przytomny; 2. (czyn) zamierzony, umyślny,
celowy, rozmyślny; 3. uświadomiony, wiedzący, zdający sobie sprawę z czegoś
[W.Cienkowski Praktyczny słownik wyrazów bliskoznacznych 1993].

W swoim czasie, aczkolwiek wiele już lat temu, proponowałem, aby rozróżniać w
języku polskim, przynajmniej w dociekaniach filozoficznych i psychologicznych: przytomnośc
(bycie przytomnym – zjawiska, faktu, doznania] od świadmości
[bycie świadomym – świadkiem rzeczy-w-istocie]. O ile bowiem bycie
przytomnym
zabarwione jest subiektywnym poczuciem rozpoznawanej rzeczywistości
i zależne jest od tego, jak subiekt postrzega przedmiotowość rzeczywistości, o tyle bycie
świadomym
jest rozpoznaniem podłoża [pola] wspólnego dla wszelkich zjawisk
świadomościowych
, (w tym i tych, których jesteśmy subiektywnie przytomni).

Nadal jednak używa się pojęcia świadomość w znaczeniu zarówno
ontologicznej percepcji bytu (teoria odbicia), jak i w znaczeniu bycia przytomnym
rzeczy, zjawisk, postaci, pojęć; przy tym, samo bycie przytomnym wcale nie oznacza, że
przytomność ta, subiektywna z natury rzeczy, uwzględnia zasady poznania, nacechowana
jest logiką etc.; co więcej, bardzo często używa się pojęcia świadomość
jak synonimu pamięci, pamiętania o czymś (o kimś) np. jestem świadomy, że w
astrologii stosuje się reguły wnioskowania przy podejmowaniu werdyktu
.

Niewiele jest na tym świecie (którego istnienia jesteśmy przytomni)
wypowiedzi i wskazań, które wyraźnie opisują to rozróżnienie. Oto fragmenty jednego
z takich tekstów:

XIII. 1. Ardżuna rzekł: Natura (prakrti) i purusa (purusa), pole
[stwórcze] i znawca pola [stwórczego], przedmiot poznania (jnana) i podmiot
poznania (jneya), o tym wszystkim pragnę się dowiedzieć.

XIII.2. Sri Bhagavan rzekł: Ciało nazywane jest polem [stwórczym] Kunteyo, a tego
kto to wie, mędrcy nazywają znawcą pola.

XIII. 3. Znawca pola rozpoznaje mnie wśród wszystkich pól Bharato. Rozpoznanie pola
i jego znawcy uważam za mądrość (jnana), takie jest moje zdanie.

XIII. 4. Jakie jest to pole, jakim ulega przemianom i skąd [pochodzi] i jakie jest
jego oddziaływanie, o tym teraz posłuchaj.

[…] XIII. 29. Jednakowo i zawsze postrzegając tak samo umiejscowienie Najwyższego (iśwara)
nie zatraca człowiek [swojej] duszy osiągając najwyższe przeznaczenie.

XIII. 30. Poprzez moc stwórczą (prakrti) dzieje się mechanika wydarzeń (karma).
Kto siebie (atman) widzi nie uwikłanego w działanie ten przejrzał.

[Bhagavadgita – przekład Jacek Leśniewski, edycja Szkoła Jogi Klasycznej
Ramanadom Polska]

W polskim słownictwie językoznawczym słowo świadomość oznacza wrażenie
stricte zmysłowe – por. Dobór wyrazów. Słownik wyrazów bliskoznacznych i
jednoznacznych
. Do praktycznego użytku ułożył Roman Zawiliński. Kraków 1926]; w
tym słowniku słowo świadomość pojawia się w rozdziale Materia organiczna,
dział B. Zmysłowość. cz. V: Czuć, spostrzegać, zauważyć, być
świadomym, mieć poczucie
. [Do być świadomym odnośnik: być
świadkiem naocznym
].

Język jest nie tylko cudownym sposobem porozumiewania się; w pewnych sytuacjach
poznawczych może ograniczać i stwarzać bariery, które należy przekroczyć. Aby je
jednak przekraczać, potrzebne jest doświadczanie i dawanie świadectwa. Jaki język,
taki naród
– napisał Boy-Żeleński w jednym ze swoich ironicznych wierszy o mowie
polskiej.

Rzecz w tym, że jeśli świadomość oznacza psychiczną percepcję zjawisk(a)
świadomościowych, to zmienia się ona – świadomość – w zależności od sposobu,
trybu, rodzaju tej percepcji; od jej naturalnych ograniczeń i lokalnych upodobań.
Funkcjonują w obiegu takie pojęcia, jak świadomość narodowa, klasowa,
grupowa, indywidualna
etc.

Jeśli zaś świadomość oznacza niezbywalny atrybut bytu bądź fundamentalną
jakość umysłu – ujmowanie rzeczywistości w psychiczną treść doznawania
istnienia – to ewolucje językowe w rodzaju nie-świadomośc zbiorowa, podświadomość,
a nawet pojęcie nad-świadomość zawierają w sobie derywaty sprzeczne: nie może
świadomość być nie-świadoma, pod-świadoma, nad-świadoma; od biedy można by mówić
o świadomości zbiorowej, natomiast pojęcie nie-świadomości zbiorowej jest nadużyciem
leksykalnym. Dlaczego? Otóż: albo świadomość jest – umownie – zbiorem głównym,
powszechnym; polem, na którym w doznawaniu dokonuje się uprzytomnienie wszelkiego
zjawiska; albo świadomość jest zależna od rozpoznania tego pola i wówczas nie może
być samym polem; inaczej: albo świadomość jest przytomną obecnością świadka na
polu rzeczy-w-istości; albo świadomość jest samą obecnością świadka na polu
rzeczy-w-istości, niezależnie od tego, czy świadek jest tego przytomny czy też nie…

Owe albo-albo wymieniłem tylko po to, aby wskazać na trudności i tym samym problemy,
które powstają natychmiast, gdy użyjemy pojęcia świadomość.

W przytomności społecznej funkcjonuje milczące założenie, że poziom wiedzy o
doświadczaniu życia i jego zjawisk jest wszędzie na świecie mniej więcej taki sam; i
że co jak co, ale nasz ojczysty język jest w stanie przekazać najbardziej subtelne
treści każdej teorii i praktyki poznania. Ba, jesteśmy przekonani, że nasz systemat
poznania należy do ścisłej czołówki światowej, gdyż dysponujemy jedynie słuszną
ideologią poznawczą, mianowicie racjonalizmem naukowym zanurzonym w sosie teleologii
chrześcijańskiej. Otóż jest to przekonanie zarówno błędne, jak po prostu – dla
procesu poznawczego – szkodliwe. Nasze dysputy o świadomości mają nam to zapewne
uprzytomnić.

Spróbujmy przekroczyć językową barierę, zakodowaną w naszej t.zw. świadomości.
Od czego zaczniemy? Może od wglądu: czy w naszym języku istnieje słowo (słowa),
które jest desygnatem (desygnat: przedmiot myśli odpowiadający wyrazowi) doświadczania
jednolitego pola zjawisk świadomościowych?

Rozglądając się, przyjrzyjmy się takim pojęciom jak byt, umysł, prawda

Jeśli jednak mówić o świadomości jako jednolitym polu zjawisk
świadomościowych
, to w języku polskim nie ma takiego desygnatu. A dlaczego?
Ponieważ świadkowie stanów subtelnych docierając ? w naszej kulturze umysłowej – do
subtelnych zjawisk świadomościowych, nie dotarli do owego jednolitego pola; ergo, nie ma
takiego świadectwa językowego w polszczyźnie. Nie przypadkiem w rodzimej kulturze
duchowej posługujemy się wyrazami zapożyczonymi z języków, w których takie
świadectwa istnieją, zostały w nich wyrażone i leksykalnie uporządkowane.

Najwięcej takich pojęć różnicujących znajdujemy w sanskrycie (czyli w obszarze
językówe indo-europejskich, do których należy również język polski).

Oto niektóre z nich:

Cittato, co jest postrzegane, uświadamiane lub to, co jest nacechowane
świadomością; świadomość empiryczna, w której zachodzi akt podmiotowo-przedmiotowy,
lub ściślej -organ tego rodzaju świadomości, w odróżnieniu od samej jaźni, podmiotu
samego w sobie (drastr svarupe, purusa), który jest świadkiem, bezpośrednim
postrzegaczem citty. Substratem świadomości jest guna sattva, która ma naturę
jasności, przejrzystości, przez to czystą funkcją citty jest wierne odbijanie
rzeczywistości, jak w wypadku kryształu. Gdy citta jest zanieczyszczona pozostałymi
gunami – radżasem i tamasem, wtedy mamy niższego rzędu procesy psychiczne,
przysłaniające lub zniekształcające prawdziwe poznanie. W samych Js. (Jogasutrach)
być może citta oznacza tylko zjawiskową sferę świadomości, ale według Jogabhaszji
obejmuje również dyspozycje świadomościowe, tzw. sanskary. Według Jbh. citta jest to
podmiot (substancja) zjawisk (vrtti) i dyspozycji (samskara)
. [L.Cyboran j.w. s.246
przypis 11 do Ks.I].

Cetas to dyspozycyjna (w stosunku do aktualnej świadomości) sfera
świadomości (podświadomość, nieświadomość). Jest to złoże, w którym
zapamiętywane są zjawiska świadomościowe. Gromadzi więc ono niejako ogół
przeżytych zjawisk świadomościowych w postaci tworów podświadomych, tzw. sanskar. Z
kolei sanskary podobnego rodzaju tworzą całe podświadome struktury psychiczne w postaci
dyspozycji w węższym sensie, tj. przyzwyczajeń, nawyków, skłonności – tzw. wasan.
Cetas zawiera również złoże karmiczne (karmaśaya), czyli inaczej: osad
pochodzący z moralnego charakteru naszych czynów. Cetas warunkuje typ, jakość i
sposób przeżywania zjawisk świadomościowych fenomenalizujących się stopniowo na mocy
skomplikowanych praw.
[L.Cyboran j.w. str. 247 przypis 17 do Ks.I].

Każde zjawisko świadomościowe zostaje zapamiętane w dyspozycyjnej sferze
świadomości (cetas), lub – mówiąc językiem psychologii głębi – w sferze
podświadomej (w stosunku do aktualnej świadomości zjawiskowej). Owe twory podświadome
nazywają się sanskarami (samskara). Sanskary mają taką naturę, że prą do
fenomenalizacji, dając znów zjawiska – przypomnienia. W ten sposób kręci się koło
sanskar i zjawisk. Właściwie są one jednej natury. Różnią się tylko oznakami
czasowymi. Gdy zjawisko przyjęło oznakę czasu przeszłego, to stało się sanskarą.
Gdy sanaskara przyjęła oznakę czasu przeszłego, to stała się zjawiskiem. Sanskary
stanowią zatem cały magazyn pamięciowy. Świadomość działa na zasadzie: zjawisko
-> sanskara -> zjawisko itd., aż do stanu powściągnięcia, w którym pozostałe
sanskary już się nie fenomenalizują.
[L.Cyboran j.w. s.250 przypis 40 do Ks.I].

Jeśliby dokonać refleksji nad naszym doświadczeniem, to można by je rozłożyć na
następujące elementy: postać, zmiana, uświadomienie i ja.

W doświadczeniu jawią nam się postacie, których wspólną cechą jest trwanie,
choćby przez moment. I te postacie są najkonkretniejsze, w tym sensie, że są
najwyrazistsze, najłatwiej uchwytne w naszym doświadczeniu.

Doświadczamy również zmiany tych postaci. Sama zmiana jest subtelniejsza od
postaci, w tym sensie, że jest od niej mniej konkretna.

W każdym doświadczeniu tych postaci i ich zmian następuje nieodzownie ich
uświadomienie. Samo to uświadomienie jest jeszcze subtelniejszym elementem naszego
doświadczenia niż postać i zmiana.

W każdym uświadomieniu to ja sobie uświadamiam. Ja jestem podmiotem
uświadomienia i uświadomienie jest dla mnie. Samo ja jest jeszcze subtelniejsze
niż uświadomienie. W żadnym wypadku nie może się stać przedmiotem introspekcji,
nawet najsubtelniejszej, jogicznej, gdyż byłoby w niej podmiotem jeszcze subtelniejszym.

Mówiło się o elementach postaci i zmiany jako przedmiocie uświadomienia. Mógłby
tu powstać zarzut, że przecież normalny akt uświadomienia też ma jakaś postać i
ulega zmianie. – Tak, to prawda: te elementy w czystej formie można ująć myślowo przy
spokojnej refleksji, natomiast w praktyce życiowej jesteśmy skłonni przyjmować
porządek odwrotny (podkreślenie – LZ). W wyniku tego to, co konkretniejsze,
łatwiej uchwytne, przyjmujemy za nasze ja, za ważniejsze, podstawowe, a wszystko, co
subtelniejsze – jako od tego konkretniejszego zależne. W porządku logicznym najpierw akt
uświadomienia, który jest dla mnie, uzurpuje sobie, że jest mną samym
(podkreśl. – LZ). Następnie podporządkowuje się on swojemu przedmiotowi, elementom
postaci i zmiany, co daje mu wygląd zmiennego, wibrującego procesu myślowego i w nim
się mieści nasze aktualne poczucie ja. Akt uświadomienia jest wtedy wtórną mieszanka
tych czterech elementów. Pojawia się również wtórny jego przedmiot, który nazywamy
wrażeniami zmysłowymi. Pewna wiązkę wrażeń, która mniej zmiennie niż inne
towarzyszy naszemu doświadczeniu uważamy za nasze ciało lub nawet za nas samych. Wtedy
nasza świadomość i poczucie ja wydaje się jakby było zamknięte w ciele, a samo
poczucie ja często rozciąga się nawet do granic naszego ciała.
[L.Cyboran Joga
klasyczna. Filozofia i praktyka].

Uwagi Cyborana łączą się z lapidarnym stwierdzeniem: Wszystko [co można
powiedzieć o akcie doświadczalnego poznania], wyrażone zostało w ezoterycznej
doktrynie, że człowiek jest organem samoświadomości kosmosu. Jest on tylko
organem, narzędziem tego aktu, ponieważ ani jego subiektywność, ani poznawana przez
niego obiektywność nie są jego osobistym władaniem
. [Władymir Szmakow Podstawy
Pneumatologii. Teoretyczna Mechanika Zaistnienia Ducha
. wyd. 1921]

Jeśli więc będziemy posiłkować się słowem świadomość jako pojęciem
oznaczającym zmagazynowane zjawiska świadomościowe, to możemy przekazywać sobie tylko
zawartość tych składowisk, ale bez żadnego istotnego, jakościowo ważniejszego (od
zawartości magazynu) punktu odniesienia. Takim punktem odniesienia mogłaby być świadomość,
ale – zgodnie ze składowanymi przez nas złogami na temat świadomości, samo pojęcie świadomość
takowym być nie może.

Astrologia klasyczna odwołuje się do jednolitego pola zjawisk świadomościowych, jak
i do samych zjawisk świadomościowych. Przy czym, uszeregowuje ona zjawiska
świadomościowe według hierarchii bytów, np. zgodnie z klasyfikacją żywiołów. Przez
praktyków kultury duchowej była i jest postrzegana jako narzędzie poznawania struktur
rzeczywistości, w ich powiązaniu wzajemnym; zaś jako narzędzie poznawania w
powiązaniu z atrybutami i cechami jakościowymi struktury istnienia
.

Świadomość postrzegana jest w naszej kulturze umysłowej, a więc i językowej, jako
stan jawy, czuwania ? gdy treści zmagazynowanej pamięci są dostępne dla naszej
przytomności psychofizycznej. Warto zadać sobie parę pytań: czy jawa i sen są
świadomością, czy też są to zjawiska świadomościowe? czy śmierć jest
świadomością, czy też zjawiskiem świadomościowym? czy świadomość jest zjawiskiem
(stanem) bytu, czy też jest bytem samym? czy prawda jest poznaniem zawartym w relacjach
zjawisk świadomościowych, czy też istnieje prawda obiektywna? etc.

W praktyce astrologicznej wiele zależy od tego, jak odpowiemy sobie na podobne
pytania. Możemy rozpoznawać w astrologii jednolite pole świadka zjawisk oraz jego
indywidualne koncepcje i wysiłki w procesie budowania własnej rzeczywistości. Istnieją
bowiem warunki wspólne dla wszystkich istot; warunki te muszą być spełnione, aby
istota żywa zaistniała w środowisku ziemskim; oraz indywidualne, które są tylko
osobniczymi mutacjami warunków powszechnych.

W gruncie rzeczy, mutacji takich wcale nie jest tak wiele. Systemat Księgi Przemian
podaje 11 520 [R.Wilhelm I Ching wyd. Latawiec 1994 s. 265-266].

Wrażenie, że możliwych sytuacji życiowych jest całe multum, bierze się nie z ich
konceptualnej mnogości, lecz z intensywności doznawania w czasie i przestrzeni. Astrolog
najczęściej styka się właśnie z niewiedzą na temat możliwości i próbą
odnalezienia dla właściciela horoskopu przejścia w czasie i przestrzeni do bardziej dla
niego dogodnych zjawisk świadomościowych. Aby jednak zobaczyć, czy to w ogóle jest
możliwe, astrolog musi mieć stosowny punkt odniesienia.

W jednej z wypowiedzi padło takie stwierdzenie: – Kobieta wyszła za mąż za
niewłaściwego człowieka i po latach stwierdziła, że zmarnowała swoje życie
.

Stwierdzenie to milcząco zakłada, że kobieta owa (właścicielka konkretnego
horoskopu) mogła wyjść za mąż za właściwego człowieka i nie zmarnować swojego
życia. Otóż, z punktu widzenia astrologii klasycznej, przy właściwym punkcie
odniesienia, kobieta owa wyszła za mąż za właściwego człowieka i nie zmarnowała
sobie życia: 1. zgodnie z własną percepcją rzeczywistości dokonała wyboru; 2. wybór
ten i następujące po nim doznawanie zjawisk świadomościowych stały się dla niej
procesem poznawczym; 3. kobieta ta przed zawarciem związku była kimś innym
niż po rozpoznaniu, że zmarnowała życie; 4. kto i gdzie może udzielić
gwarancji, że po świecie, w stosownym czasie i miejscu chodziła odpowiednia ilość
właściwych mężczyzn (to b. poważny problem, nie tylko statystyczny; kto pracował z
efemerydami poszukując dla hipotetycznego właściciela X właściwego człowieka
Y?; 5. co to znaczy właściwy człowiek; wg jakich kryteriów?; co to znaczy zmarnować
życie
; czy to w ogóle jest możliwe i od czego, od jakiego punktu odniesienia
zależy odpowiedź na to pytanie? etc.

Przykład: Kobieta XY urodz. 28.02.1955r. godz. 09.56 Pruszków k/Warszawy

Opracowałem jej horoskop w 1985r.

Odpowiedziałem przede wszystkim na pytanie: czy mężczyzna urodz. 20.05.1940 r.
godz.? Pruszków k/Warszawy (rozwiedziony, jedno dziecko córka w wieku ok. 18 lat) jest
odpowiednim dla niej kandydatem na męża i ojca ich dzieci?

Werdykt [w 1985r.]: nie jest to odpowiedni kandydat; jeśli małżeństwo zostanie
zawarte, to w 1986r. urodzi się dziecko [syn]; małżeństwo przetrwa co najmniej 15 lat,
ze zmiennym samopoczuciem właścicielki horoskopu; właścicielka horoskopu ma przez
wiele lat zapewniona dobrą i dobrze płatną pracę; w 2000r. właścicielka horoskopu
otrzyma pokaźną kwotę pieniędzy i wówczas jej małżeństwo wejdzie w fazę
krytyczną, a to za sprawą byłej żony jej męża.

Dnia 23.07.2001r. o godz. 09.43 – po raz pierwszy, po 16 latach od werdyktu –
właścicielka horoskopu telefonicznie odnalazła mnie i stwierdziła:

  • wyszła za mąż za kandydata,którego jej odradzałem;
  • 31.05.1986r. urodziła syna, który obecnie ma 15 lat
  • już w pierwszych miesiącach po zawarciu związku doszła do wniosku, że związek jest
    pomyłką;
  • wytrwała w tym związku, ze zmiennym samopoczuciem
  • ma od lat b. dobrą i dobrze płatną pracę
  • w 2000r. otrzymała pokaźną kwotę pieniędzy i nieomal natychmiast potem zaczęła
    być szykanowana i szantażowana przez b. żonę swojego męża, która domaga się
    ?haraczu (swoisty recket matrymonialny)

Właścicielka horoskopu zapytała: i co teraz? co dalej? jak się uwolnić od
prześladowczyni?

Zapytałem: czy nadal zależy Pani na tym związku?

Odpowiedziała: Tak, aczkolwiek może jest to już sprawa tylko ambicjonalna.

Po otrzymaniu prognozy i porady zapowiedziała kontynuację kontaktu z astrologiem.