o świadomości co nieco

Leon Zawadzki
o świadomości co nieco

Świadomość, świadomie, jestem świadomy, być świadomym…

To bardzo często używane słowo. Ale co ono właściwie znaczy?

Rzeczywiście, wskazane jest podjęcie tak ważnego tematu jakim jest świadomość i wynikające stąd implikacje. Ten właśnie obiekt skupienia jest wiodącym tematem, już choćby z racji nieustającego ćwiczenia astrologicznego: czym jest zjawisko życia jako szczególnej formy doświadczania istnienia?


Leon Cyboran 1968 Anin k/Warszawy
foto Leon Zawadzki

Zaiste, trudno sobie wyobrazić życie bez świadomości, a już astrolog bez takowej wygląda co najmniej podejrzanie.

W nawykowym sposobie i trybie doznawania uznajemy świadomość za teren rozpoznany na polu doświadczeń życiowych. Jeśli wytrwale wnikamy w ukształtowanie tego pola, w jego rzeźbę i konfigurację, w hierarchiczność jego przejawów, to dość szybko przekonujemy się, że istnieje coś więcej niż najlepsze nawet mapy znanego nam terenu, opracowane przez śmiałych kartografów zjawisk świadomościowych.

Do bytu, do życia świata nie można dojść, od niego można tylko wyjść. Byt dany jest u początków, a nie na końcu, nie można go wyprowadzić, wydedukować. Istnieje intuicja bytu, ale nie ma do niego dróg dyskursywnego myślenia. Tylko obłęd racjonalizmu mógł przekształcić byt w kategorię, umieścić go w sądzie, uczynić zależnym od poznania. Tego, że byt jest czymś nie zapośredniczonym, intuicyjnie danym naszej pierwotnej, całościowej świadomości, nie da się udowodnić, nie można z niczego wydedukować, to można tylko odkryć i przyjąć. [Mikołaj Bierdiajew Filozofia wolności Moskwa 1911, polskie wyd. Białystok 1995].

Porozumiewanie się co do tego, czym jest świadomość, zaczyna się od… języka (w naszym przypadku od języka polskiego), od pojęć pobieranych z niego, aby uzgodnić punkt widzenia i wynikające stąd konsekwencje natury poznawczej. Otóż w języku polskim słowo świadomość oznacza: zdolność zdawania sobie sprawy w kategoriach pojęciowych z tego, co jest przedmiotem postrzegania, doznawania; najwyższy poziom rozwoju psychicznego, charakterystyczny dla człowieka; zdolność umysłu do odzwierciedlania obiektywnej rzeczywistości, uwarunkowana społecznymi formami życia człowieka i ukształtowana w toku jego historycznego rozwoju [Słownik języka polskiego PWN 1981].

Czy o tej świadomości rozmawiamy? Zapytuję, bowiem jest oczywiste, że wielu z nas czuje, może raczej przeczuwa, że świadomość oznacza coś więcej. Na ślad (ale tylko na ślad) tego więcej natrafiamy w etymologii: świadek, świadczyć; (…) świadomy; po świadomiu; czes. swiedek i swiedom [A.Bruckner Słownik etymologiczny języka polskiego WP 1989]. Czyli: świadek – dać świadectwo, zaświadczać; przy czym zaświadcza ten, kto doświadczył i dokonuje przekazu.

Synonimy bliskoznaczne: świadomy: 1. przytomny; 2. (czyn) zamierzony, umyślny, celowy, rozmyślny; 3. uświadomiony, wiedzący, zdający sobie sprawę z czegoś [W.Cienkowski Praktyczny słownik wyrazów bliskoznacznych 1993].

W swoim czasie, aczkolwiek wiele już lat temu, proponowałem, aby rozróżniać w języku polskim, przynajmniej w dociekaniach filozoficznych i psychologicznych: przytomność (bycie przytomnym – zjawiska, faktu, doznania] od świadomości [bycie świadomym – świadkiem rzeczy-w-istocie]. O ile bowiem bycie przytomnym zabarwione jest subiektywnym poczuciem rozpoznawanej rzeczywistości i zależne jest od tego, jak subiekt postrzega przedmiotowość rzeczywistości, o tyle bycie świadomym jest rozpoznaniem podłoża [pola] wspólnego dla wszelkich zjawisk świadomościowych, (w tym i tych, których jesteśmy subiektywnie przytomni).

Warto też rozważyć zasadność terminu świadomość empiryczna vide przytomność, być (czegoś) przytomnym (propozycja Marii Pieniążek – nauczycielki Jogi Klasycznej & mistrzyni Hatha Jogi).

Nadal jednak używa się pojęcia świadomość w znaczeniu zarówno ontologicznej percepcji bytu (teoria odbicia), jak i w znaczeniu bycia przytomnym rzeczy, zjawisk, postaci, pojęć; przy tym, samo bycie przytomnym wcale nie oznacza, że przytomność ta, subiektywna z natury rzeczy, uwzględnia zasady poznania, nacechowana jest logiką etc.; co więcej, bardzo często używa się pojęcia świadomość jak synonimu pamięci, pamiętania o czymś (o kimś) np. jestem świadomy, że w astrologii stosuje się reguły wnioskowania przy podejmowaniu werdyktu.

Niewiele jest na tym świecie (którego istnienia jesteśmy przytomni) wypowiedzi i wskazań, które wyraźnie opisują to rozróżnienie. Oto fragmenty jednego z takich tekstów:

XIII. 1. Ardżuna rzekł: Natura (prakrti) i purusa (purusa), pole [stwórcze] i znawca pola [stwórczego], przedmiot poznania (jnana) i podmiot poznania (jneya), o tym wszystkim pragnę się dowiedzieć.
XIII.2. Sri Bhagavan rzekł: Ciało nazywane jest polem [stwórczym] Kunteyo, a tego kto to wie, mędrcy nazywają znawcą pola.
XIII. 3. Znawca pola rozpoznaje mnie wśród wszystkich pól, Bharato. Rozpoznanie pola i jego znawcy uważam za mądrość (jnana), takie jest moje zdanie.
XIII. 4. Jakie jest to pole, jakim ulega przemianom i skąd [pochodzi] i jakie jest jego oddziaływanie, o tym teraz posłuchaj.
[…] XIII. 29. Jednakowo i zawsze postrzegając tak samo umiejscowienie Najwyższego (iśwara) nie zatraca człowiek [swojej] duszy osiągając najwyższe przeznaczenie.
XIII. 30. Poprzez moc stwórczą (prakrti) dzieje się mechanika wydarzeń (karma). Kto siebie (atman) widzi nie uwikłanego w działanie ten przejrzał.
[Bhagavadgita – przekład Jacek Leśniewski, edycja Szkoła Jogi Klasycznej Ramanadom Polska]

W polskim słownictwie językoznawczym słowo świadomość oznacza wrażenie stricte zmysłowe – por. Dobór wyrazów. Słownik wyrazów bliskoznacznych i jednoznacznych. Do praktycznego użytku ułożył Roman Zawiliński. Kraków 1926]; w tym słowniku słowo świadomość pojawia się w rozdziale Materia organiczna, dział B. Zmysłowość. cz. V: Czuć, spostrzegać, zauważyć, być świadomym, mieć poczucie. [Do być świadomym odnośnik: być świadkiem naocznym].

Język jest nie tylko cudownym sposobem porozumiewania się; w pewnych sytuacjach poznawczych może ograniczać i stwarzać bariery, które należy przekroczyć. Aby je jednak przekraczać, potrzebne jest doświadczanie i dawanie świadectwa. Jaki język, taki naród – napisał Boy-Żeleński w jednym ze swoich ironicznych wierszy o mowie polskiej.

Rzecz w tym, że jeśli świadomość oznacza psychiczną percepcję zjawisk(a) świadomościowych, to zmienia się ona – świadomość – w zależności od sposobu, trybu, rodzaju tej percepcji; od jej naturalnych ograniczeń i lokalnych upodobań. Funkcjonują w obiegu takie pojęcia, jak świadomość narodowa, klasowa, grupowa, indywidualna etc.

Jeśli zaś świadomość oznacza niezbywalny atrybut bytu bądź fundamentalną jakość umysłu – ujmowanie rzeczywistości w psychiczną treść doznawania istnienia – to ewolucje językowe w rodzaju nie-świadomośc zbiorowa, podświadomość, a nawet pojęcie nad-świadomość zawierają w sobie derywaty sprzeczne: nie może świadomość być nie-świadoma, pod-świadoma, nad-świadoma; od biedy można by mówić o świadomości zbiorowej, natomiast pojęcie nie-świadomości zbiorowej jest nadużyciem leksykalnym. Dlaczego? Otóż: albo świadomość jest – umownie – zbiorem głównym, powszechnym; polem, na którym w doznawaniu dokonuje się uprzytomnienie wszelkiego zjawiska; albo świadomość jest zależna od rozpoznania tego pola i wówczas nie może być samym polem; inaczej: albo świadomość jest przytomną obecnością świadka na polu rzeczy-w-istości; albo świadomość jest samą obecnością świadka na polu rzeczy-w-istości, niezależnie od tego, czy świadek jest tego przytomny czy też nie…

Owe albo-albo wymieniłem tylko po to, aby wskazać na trudności i tym samym problemy, które powstają natychmiast, gdy użyjemy pojęcia świadomość.

W przytomności społecznej funkcjonuje milczące założenie, że poziom wiedzy o doświadczaniu życia i jego zjawisk jest wszędzie na świecie mniej więcej taki sam; i że co jak co, ale nasz ojczysty język jest w stanie przekazać najbardziej subtelne treści każdej teorii i praktyki poznania. Ba, jesteśmy przekonani, że nasz systemat poznania należy do ścisłej czołówki światowej, gdyż dysponujemy jedynie słuszną ideologią poznawczą, mianowicie racjonalizmem naukowym zanurzonym w sosie teleologii chrześcijańskiej. Otóż jest to przekonanie zarówno błędne, jak po prostu – dla procesu poznawczego – szkodliwe. Nasze dysputy o świadomości mają nam to zapewne uprzytomnić.

Spróbujmy przekroczyć językową barierę, zakodowaną w naszej t.zw. świadomości. Od czego zaczniemy? Może od wglądu: czy w naszym języku istnieje słowo (słowa), które jest desygnatem (desygnat: przedmiot myśli odpowiadający wyrazowi) doświadczania jednolitego pola zjawisk świadomościowych?

Rozglądając się, przyjrzyjmy się takim pojęciom jak byt, umysł, prawda…

Jeśli jednak mówić o świadomości jako jednolitym polu zjawisk świadomościowych, to w języku polskim nie ma takiego desygnatu. A dlaczego? Ponieważ świadkowie stanów subtelnych docierając – w naszej kulturze umysłowej – do subtelnych zjawisk świadomościowych, nie dotarli do owego jednolitego pola; ergo, nie ma takiego świadectwa językowego w polszczyźnie. Nie przypadkiem w rodzimej kulturze duchowej posługujemy się wyrazami zapożyczonymi z języków, w których takie świadectwa istnieją, zostały w nich wyrażone i leksykalnie uporządkowane.

Najwięcej takich pojęć różnicujących znajdujemy w sanskrycie (czyli w obszarze języków indo-europejskich, do których należy również język polski).

Oto niektóre z nich:
Citta – to, co jest postrzegane, uświadamiane lub to, co jest nacechowane świadomością; świadomość empiryczna, w której zachodzi akt podmiotowo-przedmiotowy, lub ściślej -organ tego rodzaju świadomości, w odróżnieniu od samej jaźni, podmiotu samego w sobie (drastr svarupe, purusa), który jest świadkiem, bezpośrednim postrzegaczem citty. Substratem świadomości jest guna sattva, która ma naturę jasności, przejrzystości, przez to czystą funkcją citty jest wierne odbijanie rzeczywistości, jak w wypadku kryształu. Gdy citta jest zanieczyszczona pozostałymi gunami – radżasem i tamasem, wtedy mamy niższego rzędu procesy psychiczne, przysłaniające lub zniekształcające prawdziwe poznanie. W samych Js. (Jogasutrach) być może citta oznacza tylko zjawiskową sferę świadomości, ale według Jogabhaszji obejmuje również dyspozycje świadomościowe, tzw. sanskary. Według Jbh. citta jest to podmiot (substancja) zjawisk (vrtti) i dyspozycji (samskara). [L.Cyboran j.w. s.246 przypis 11 do Ks.I].
Cetas to dyspozycyjna (w stosunku do aktualnej świadomości) sfera świadomości (podświadomość, nieświadomość). Jest to złoże, w którym zapamiętywane są zjawiska świadomościowe. Gromadzi więc ono niejako ogół przeżytych zjawisk świadomościowych w postaci tworów podświadomych, tzw. sanskar. Z kolei sanskary podobnego rodzaju tworzą całe podświadome struktury psychiczne w postaci dyspozycji w węższym sensie, tj. przyzwyczajeń, nawyków, skłonności – tzw. wasan. Cetas zawiera również złoże karmiczne (karmaśaya), czyli inaczej: osad pochodzący z moralnego charakteru naszych czynów. Cetas warunkuje typ, jakość i sposób przeżywania zjawisk świadomościowych fenomenalizujących się stopniowo na mocy skomplikowanych praw. [L.Cyboran j.w. str. 247 przypis 17 do Ks.I].

Każde zjawisko świadomościowe zostaje zapamiętane w dyspozycyjnej sferze świadomości (cetas), lub – mówiąc językiem psychologii głębi – w sferze podświadomej (w stosunku do aktualnej świadomości zjawiskowej). Owe twory podświadome nazywają się sanskarami (samskara). Sanskary mają taką naturę, że prą do fenomenalizacji, dając znów zjawiska – przypomnienia. W ten sposób kręci się koło sanskar i zjawisk. Właściwie są one jednej natury. Różnią się tylko oznakami czasowymi. Gdy zjawisko przyjęło oznakę czasu przeszłego, to stało się sanskarą. Gdy sanaskara przyjęła oznakę czasu przeszłego, to stała się zjawiskiem. Sanskary stanowią zatem cały magazyn pamięciowy. Świadomość działa na zasadzie: zjawisko -> sanskara -> zjawisko itd., aż do stanu powściągnięcia, w którym pozostałe sanskary już się nie fenomenalizują. [L.Cyboran j.w. s.250 przypis 40 do Ks.I].

Jeśliby dokonać refleksji nad naszym doświadczeniem, to można by je rozłożyć na następujące elementy: postać, zmiana, uświadomienie i ja.

W doświadczeniu jawią nam się postacie, których wspólną cechą jest trwanie, choćby przez moment. I te postacie są najkonkretniejsze, w tym sensie, że są najwyrazistsze, najłatwiej uchwytne w naszym doświadczeniu.

Doświadczamy również zmiany tych postaci. Sama zmiana jest subtelniejsza od postaci, w tym sensie, że jest od niej mniej konkretna.

W każdym doświadczeniu tych postaci i ich zmian następuje nieodzownie ich uświadomienie. Samo to uświadomienie jest jeszcze subtelniejszym elementem naszego doświadczenia niż postać i zmiana.
W każdym uświadomieniu to ja sobie uświadamiam. Ja jestem podmiotem uświadomienia i uświadomienie jest dla mnie. Samo ja jest jeszcze subtelniejsze niż uświadomienie. W żadnym wypadku nie może się stać przedmiotem introspekcji, nawet najsubtelniejszej, jogicznej, gdyż byłoby w niej podmiotem jeszcze subtelniejszym.

Mówiło się o elementach postaci i zmiany jako przedmiocie uświadomienia. Mógłby tu powstać zarzut, że przecież normalny akt uświadomienia też ma jakaś postać i ulega zmianie. – Tak, to prawda: te elementy w czystej formie można ująć myślowo przy spokojnej refleksji, natomiast w praktyce życiowej jesteśmy skłonni przyjmować porządek odwrotny (podkreślenie – LZ). W wyniku tego to, co konkretniejsze, łatwiej uchwytne, przyjmujemy za nasze ja, za ważniejsze, podstawowe, a wszystko, co subtelniejsze – jako od tego konkretniejszego zależne. W porządku logicznym najpierw akt uświadomienia, który jest dla mnie, uzurpuje sobie, że jest mną samym (podkreśl. – LZ). Następnie podporządkowuje się on swojemu przedmiotowi, elementom postaci i zmiany, co daje mu wygląd zmiennego, wibrującego procesu myślowego i w nim się mieści nasze aktualne poczucie ja. Akt uświadomienia jest wtedy wtórną mieszanka tych czterech elementów. Pojawia się również wtórny jego przedmiot, który nazywamy wrażeniami zmysłowymi. Pewna wiązkę wrażeń, która mniej zmiennie niż inne towarzyszy naszemu doświadczeniu uważamy za nasze ciało lub nawet za nas samych. Wtedy nasza świadomość i poczucie ja wydaje się jakby było zamknięte w ciele, a samo poczucie ja często rozciąga się nawet do granic naszego ciała. [L.Cyboran Joga klasyczna. Filozofia i praktyka].

Uwagi Cyborana łączą się z lapidarnym stwierdzeniem: Wszystko [co można powiedzieć o akcie doświadczalnego poznania] wyrażone zostało w ezoterycznej doktrynie, że człowiek jest organem samoświadomości kosmosu.


Yoga Mudra: asana, ćwiczy Maria Pieniążek, foto Grażyna Sosenko

Jest on tylko organem, narzędziem tego aktu, ponieważ ani jego subiektywność, ani poznawana przez niego obiektywność nie są jego osobistym władaniem. [por. Władymir Szmakow Podstawy Pneumatologii. Teoretyczna Mechanika Zaistnienia Ducha. wyd. 1921]

Jeśli więc będziemy posiłkować się słowem świadomość jako pojęciem oznaczającym zmagazynowane zjawiska świadomościowe, to możemy przekazywać sobie tylko zawartość tych składowisk, ale bez żadnego istotnego, jakościowo ważniejszego (od zawartości magazynu) punktu odniesienia. Takim punktem odniesienia mogłaby być świadomość, ale – zgodnie ze składowanymi przez nas złogami na temat świadomości, samo pojęcie świadomość takowym być nie może.

                                                         * * *

Astrologia klasyczna odwołuje się do jednolitego pola zjawisk świadomościowych, jak i do samych zjawisk świadomościowych. Przy czym, szereguje ona zjawiska świadomościowe według hierarchii bytów, np. zgodnie z klasyfikacją żywiołów. Przez praktyków kultury duchowej była i jest postrzegana jako narzędzie poznawania struktur rzeczywistości, w ich powiązaniu wzajemnym; zaś jako narzędzie poznawania w powiązaniu z atrybutami i cechami jakościowymi struktury istnienia.

Świadomość postrzegana jest w naszej kulturze umysłowej, a więc i językowej, jako stan jawy, czuwania – gdy treści zmagazynowanej pamięci są dostępne dla naszej przytomności psychofizycznej. Warto zadać sobie parę pytań: czy jawa i sen są świadomością, czy też są to zjawiska świadomościowe? czy śmierć jest świadomością, czy też zjawiskiem świadomościowym? czy świadomość jest zjawiskiem (stanem) bytu, czy też jest bytem samym? czy prawda jest poznaniem zawartym w relacjach zjawisk świadomościowych, czy też istnieje prawda obiektywna? etc.

                                                        
W praktyce astrologicznej wiele zależy od tego, jak odpowiemy sobie na podobne pytania. Możemy rozpoznawać w astrologii jednolite pole świadka zjawisk oraz jego indywidualne koncepcje i wysiłki w procesie budowania własnej rzeczywistości. Istnieją bowiem warunki wspólne dla wszystkich istot; warunki te muszą być spełnione, aby istota żywa zaistniała w środowisku ziemskim; oraz indywidualne, które są tylko osobniczymi mutacjami warunków powszechnych.

W gruncie rzeczy, mutacji takich wcale nie jest tak wiele. Systemat Księgi Przemian podaje 11 520 [R.Wilhelm I Ching wyd. Latawiec 1994 s. 265-266].

Wrażenie, że możliwych sytuacji życiowych jest całe multum, bierze się nie z ich konceptualnej mnogości, lecz z intensywności doznawania w czasie i przestrzeni. Astrolog najczęściej styka się właśnie z niewiedzą na temat możliwości i próbą odnalezienia dla właściciela horoskopu przejścia w czasie i przestrzeni do bardziej dla niego dogodnych zjawisk świadomościowych. Aby jednak zobaczyć, czy to w ogóle jest możliwe, astrolog musi mieć stosowny punkt odniesienia.

W jednej z wypowiedzi, podczas warsztatu praktyki astrologicznej, padło takie stwierdzenie: – Kobieta wyszła za mąż za niewłaściwego człowieka i po latach stwierdziła, że zmarnowała swoje życie.

Stwierdzenie to milcząco zakłada, że kobieta owa (właścicielka konkretnego horoskopu) mogła wyjść za mąż za właściwego człowieka i nie zmarnować swojego życia. Otóż, z punktu widzenia astrologii klasycznej, przy właściwym punkcie odniesienia, kobieta owa wyszła za mąż za właściwego człowieka i nie zmarnowała sobie życia: 1. zgodnie z własną percepcją rzeczywistości dokonała wyboru; 2. wybór ten i następujące po nim doznawanie zjawisk świadomościowych stały się dla niej procesem poznawczym; 3. kobieta ta przed zawarciem związku była kimś innym niż po rozpoznaniu, że zmarnowała życie; 4. kto i gdzie może udzielić gwarancji, że po świecie, w stosownym czasie i miejscu chodziła odpowiednia ilość właściwych mężczyzn (to b. poważny problem, nie tylko statystyczny; kto pracował z efemerydami poszukując dla hipotetycznego właściciela X właściwego człowieka Y?; 5. co to znaczy właściwy człowiek; wg jakich kryteriów?; co to znaczy zmarnować życie; czy to w ogóle jest możliwe i od czego, od jakiego punktu odniesienia zależy odpowiedź na to pytanie? etc.

Przykład: Kobieta XY urodz. 28.02.1955r. godz. 09.56 Pruszków k/Warszawy
Opracowałem jej horoskop w 1985r.
Odpowiedziałem przede wszystkim na pytanie: czy mężczyzna urodz. 20.05.1940 r. godz.? Pruszków k/Warszawy (rozwiedziony, jedno dziecko córka w wieku ok. 18 lat) jest odpowiednim dla niej kandydatem na męża i ojca ich dzieci?

Werdykt [w 1985r.]: nie jest to odpowiedni kandydat; jeśli małżeństwo zostanie zawarte, to w 1986r. urodzi się dziecko [syn]; małżeństwo przetrwa co najmniej 15 lat, ze zmiennym samopoczuciem właścicielki horoskopu; właścicielka horoskopu ma przez wiele lat zapewniona dobrą i dobrze płatną pracę; w 2000r. właścicielka horoskopu otrzyma pokaźną kwotę pieniędzy i wówczas jej małżeństwo wejdzie w fazę krytyczną, a to za sprawą byłej żony jej męża.

Dnia 23.07.2001r. o godz. 09.43 – po raz pierwszy, po 16 latach od werdyktu – właścicielka horoskopu telefonicznie odnalazła mnie i stwierdziła:
•    wyszła za mąż za kandydata, którego jej odradzałem;
•    31.05.1986r. urodziła syna, który obecnie ma 15 lat
•    już w pierwszych miesiącach po zawarciu związku doszła do wniosku, że związek jest pomyłką;
•    wytrwała w tym związku, ze zmiennym samopoczuciem
•    ma od lat b. dobrą i dobrze płatną pracę
•    w 2000r. otrzymała pokaźną kwotę pieniędzy i nieomal natychmiast potem zaczęła być szykanowana i szantażowana przez b. żonę swojego męża, która domaga się ?haraczu (swoisty szantaż matrymonialny)
Właścicielka horoskopu zapytała: i co teraz? co dalej? jak się uwolnić od prześladowczymi?

Zapytałem: czy nadal zależy Pani na tym związku?
Odpowiedziała: Tak, aczkolwiek może jest to już sprawa tylko ambicjonalna.

Po otrzymaniu prognozy i porady zapowiedziała kontynuację kontaktu z astrologiem.

www.logonia.org