PLUS SIEDEM 2003 – 2010

prognoza 2003 itd dla Czwartego Wymiaru
Leon Zawadzki&Maria Pieniążek

Co tam rok!

Przed nami siedem lat wydarzeń tak fascynujących, że już dzisiaj, Szanowny Czytelniku, rozpocznij zapis w dzienniku, za który w 2010r. weźmiesz jakąś nagrodę wydawcy i co najmniej pięć chipów do bankomatu, albo weź się za opisywanie i dokumentację wydarzeń w najnowszym notesie elektronicznym, skrupulatnie archiwizuj pliki, bo za lat siedem będziesz mógł sprzedać ten materiał wraz z notesem jako eksponat muzealny.


Historia się powtarza, chociaż na wycieczkę po jej wertepach jeździmy raz na wozie, raz pod wozem. Patrząc na najważniejszy horoskop 2003 roku poczuliśmy coś dziwnego: ależ tak, byliśmy już w podobnej sytuacji, gdy Uran poprzednio dokonał ingresu w znak Ryb a Polska niepodległa musiała podjąć starania i walkę o niezawisłą pozycję i przyszłość. Wydarzenia tamtego czasu 1920 roku nazwano cudem nad Wisłą. A teraz, dopiero po 84 latach (jeden pełny obieg Urana) Polska podejmuje swoją nagrodę za zwycięską obronę granic cywilizowanego świata przed mrozem ze wschodu. Kto by pomyślał, że oczekiwanie na spełnienie może trwać tak długo, ale co innego nas martwi – czy zdążymy się tym spełnieniem nacieszyć? Wydawać by się mogło, że dziwna to analogia, lecz w gruncie rzeczy chodzi wciąż o to samo – czy Polska będzie organizmem współzależnym w rodzinie państw europejskich, czy też, nie daj Boże, najweselszym barakiem w obozie, jak o nas, wcale nie tak dawno, mawiano.

W prognozie na rok 2002 zapowiedzieliśmy, że przyjęcie Polski do Unii Europejskiej nastąpi z opóźnieniem. Teraz zapowiadamy, że powszechne referendum w czerwcu 2003 przyniesie wynik pozytywny dla Polski europejskiej. Cieszymy się z tego, bowiem lepiej w dobrym towarzystwie się posprzeczać niż z brutalem mieć niechciane dzieci.

Prognozy na jeden kolejny rok są szatkowaniem rzeczywistości, przypominają odkładanie spraw do jutra, gdy tak naprawdę nikt nie wie kiedy to jutro się zaczyna. A w przypadku 2003 ograniczanie się do jednego roku jest jak przerwana randka, chociaż była nadzieja na udane wakacje. Wynika to z konfiguracji planetarnych, które towarzyszą nam od pewnego czasu. W 2003 postawimy pierwszy krok w nową erę, będzie to początek wydarzeń ważnych i arcyciekawych, których będziemy twórcami, uczestnikami i świadkami w ciągu najbliższych 7 lat.

Otóż od pewnego czasu mamy na niebie trygon Saturna i Urana, znakomity aspekt normalizujący sytuację spraw tego świata. Oczywiście, lokalne awantury i korupcje zawsze się znajdą, ale nie one będą teraz ważne. W skali globalnej aspekt ten rokuje jak najlepiej, jako zawieszenie broni pomiędzy zachowawczym Saturnem i rewolucyjnym Uranem. Aspekt ten pojawił się 21 sierpnia 2002 w ostatnim dekanacie Bliźniąt (Saturn) oraz Wodnika (Uran), w 2003 roku zaś obie planety przechodzą ze znaków powietrznych do wodnych, tworząc 25 czerwca 2003 trygon porozumienia w Raku (Saturn w koniunkcji ze Słońcem) i Rybach (Uran w koniunkcji z Marsem) – [rysunek horoskopu].

Uran i Mars pojawiają się w tym momencie w koniunkcji z gwiazdą Fomalhaut, alfa Piscis, która jest jedną z czterech gwiazd królewskich (pozostałe to Regulus w konstelacji Lwa, Aldebaran w Byku i Antares w Skorpionie). Gwiazdy te dzieliły niegdyś rok na cztery pory roku, a jako Strażnik Południa gwiazda Fomalhaut oznaczała zimowe przesilenie słoneczne. Łączy ona w sobie moce Merkurego, Urana i Słońca, jest wyjątkowo dobroczynna: zapowiada powodzenie, obdarza wspaniałymi możliwościami wywyższenia, pod jej wpływem ludzie inicjują jakąś wielką sprawę i zmierzają ku wielkim dokonaniom. Fomalhaut potrafi dokonać w człowieku przemiany od ekspresji materialnej do duchowej.

Ponieważ gwiazda w horoskopie pojawia się z Marsem i Uranem, to przy wszystkich jej wspaniałych zaletach, należy liczyć się z walką, zaskakującymi przemianami, w których pojawia się złośliwe pragnienie zemsty ze strony potajemnych wrogów. Będzie to walka o kształt życia duchowego, bitwa trudna, ale dobre posadowienie Saturna na samym jej początku zapowiada zwycięstwo rodziny człowieczej.

Jak się to w prognozie tłumaczy z polskiego na nasze?

Przede wszystkim, kapelusze z głów, teraz ujawnią się geniusze, a będzie ich legion. Talenty zaś posypią się z rogu obfitości. Zadziwiać nas będą młodzi i starzy, poczujemy dziwną sympatie nawet do wczorajszych wrogów. Ale to dopiero od czerwca-lipca 2003.

W nadchodzących siedmiu latach nade wszystko widzimy oszałamiające postępy, które zaprezentują nauka, religia, technologia codzienności i sztuka. Bywają takie okresy w historii, gdy problemy polityczne i socjalne są – z perspektywy patrząc – mniej ważne, niż odkrycia naukowe i wynalazki, które kształtowały dalszy bieg historycznych wydarzeń. Tym bardziej, że ludzie się nie zmieniają, wciąż mamy te same nadzieje i popełniamy te same błędy. A poniesione ofiary – niechaj wybaczy stroskana ludzkość – z odległej perspektywy wydają się być cieniem rzeczywistości.

W nadchodzącym siedmioleciu rozpocznie się powszechne stosowanie technologii, które dotychczas oglądaliśmy tylko na filmach, na przykład nanoprocesorów stymulujących i podtrzymujących funkcje życiowe; woda i płyny fizjologiczne, rozpoznane jako nośniki informacji molekularnej, staną się budulcem dla zegarów biologicznych, które w stosownym czasie będą przekazywać informacje sterujące stanem fizycznym i psychicznym organizmu; opracowane zostaną skuteczne leki na białaczkę, choroby krwi, schorzenia nerek i przemiany materii.

Natomiast wiemy już jak wygląda terrorysta. Zapewne jest śniady, pachnie islamem, dręczy kobiety, nienawidzi euro-amerykanów, strzela nim zdąży pomyśleć, marzy o panowaniu nad światem, co mu się z rozdania w cyklach historycznych ponoć należy. Natomiast my jesteśmy raczej biali, niewątpliwie schrystianizowani, szanujemy i kochamy nasze kobiety do tego stopnia, że chcemy aby same odwaliły całą robotę za siebie i za mężczyzn, strzelamy tylko w razie ostateczności i to od razu rakietami, no i nie chcemy panowania nad światem, ale nad nim panujemy, bo tak jakoś z rozdania wyszło. I co nas czeka? W ciągu najbliższych lat pogłębimy umiejętności, ugruntujemy cywilizacyjne panowanie nad światem i sprawować będziemy rząd dusz manipulując zagrożeniem terrorystycznym dla pełnej kontroli zachowań społecznych oraz samokontroli indywidualnej. I tak będzie jeszcze przez te co najmniej 7 lat, tylko że…

…właśnie, za siedmioma latami, za górami morzami są Chiny, które w 2003 wejdą w kolejną fazę rewolucji permanentnej, bowiem wydaje się, że Chiny bez stałego zagrożenia rewolucyjnego są jak yin bez yang, no powiedzmy jak białko bez żółtka. Już w 2002 Chiny przystąpiły do planowego niszczenia starych struktur i starej kultury, w sposób nieco bardziej strawny niż podczas sławetnej rewolucji kulturalnej w latach 50. ubiegłego stulecia (czy młodzież polska wie co to w ogóle było?). Obecnie Chiny rozpoczynają tygrysi skok w przyszłość. Sprzyja im woda i ogień, na pewno dogadają się z pozostałymi żywiołami. Zmiany w Chinach zadziwią i szokować będą międzynarodowe gremia polityczne, gospodarcze i – co wcale niebagatelne – naukowe. Cóż, za 7 lat mamy mocarstwo chińskie i coraz bliżej skośnooki świat pomalowany na żółto z dekoracyjną domieszką komunistycznej czerwieni. Powiemy to krócej i jaśniej – Chiny wyjdą na prowadzenie i zaczną dyktować warunki najpierw na Dalekim Wschodzie, potem zaś staną się mocarstwem. Jest to najważniejszy akcent polityczny pierwszej dekady XXI stulecia.

Wielkie kościoły przeżywać będą nowe fascynacje, a to dzięki nowoczesnej technologii głoszenia wiary i niespotykanym dotąd sposobom medialnego kontaktowania się z wiernymi. W latach, gdy Uran wędrował przez znak Wodnika (1995-2002), w siłę urosło Radio Maryja, a zaledwie docierać zaczął do znaku Ryb, to słuchacze, których jest jak rydzów po deszczu, usłyszeli, że mieć będą własną stację telewizyjną. Ilość stacji radiowych, telewizyjnych, serwerów i stron internetowych, filmów, zespołów muzycznych, nagrań związanych z religią, wierzeniami, kościołami, sektami rosnąć będzie z zawrotną szybkością. Czeka nas renesansowy festyn doznań i uczuć religijnych, fiesta religioso z takim bogactwem kierunków kultowych, bogów i bożków, rytuałów i wtajemniczeń, że trudno będzie w tej maskaradzie odnaleźć prawdziwe doświadczenie religijne.

w 1502r. miały miejsce pierwsze wyprawy Pedro Alvareze Cabrala i Amerigo Vespucci, które wyruszyły na poszukiwanie drogi do Indii i w końcu doprowadziły do odkrycia Ameryki;
w 1584r. założona została Virginia czyli pierwsza kolonia brytyjska w Ameryce;
w 1585r. rodzina Caraccich założyła malarską akademię w Bolonii;
w 1752r. Beniamin Franklin skonstruował pierwszy piorunochron i dokonała się reforma mennicza systemu monetarnego w Polsce (dzisiaj przygotowuje się do euro);
w lipcu 1835r. car Mikołaj I sporządził testament polityczny dla swego syna, następcy tronu, a w punkcie 18 tego testamentu napisał wyraźnie: Nie dawaj nigdy wolności Polakom;
w latach 1919-1920 miały miejsce: pierwszy lot nad Atlantykiem, wybuchy bomb w domach wysokich urzędników rządowych w Waszyngtonie, zaś grypa hiszpanka skosiła 20 milionów osób w wieku od 20 do 40 lat.