z notesu astrologa 37

Leon Zawadzki|
z notesu astrologa 037
o tym, czym się różni punkt honoru od poczucia humoru

Włodzimierz Majakowski był i pozostanie poetą – trybunem Rewolucji. Jemu akurat przytrafiło się być piewcą rewolucji październikowej 1917 w Rosji. Po rewolucji powoli lecz nieuchronnie dowiadywał się o jej zbrodniach i patologii sowietyzmu. W końcu, 14 kwietnia 1930 r., nie mogąc się pogodzić z tym, że dał swój natchniony Głos rwaczom i zbrodniarzom, popełnił samobójstwo strzałem w serce.

Kryzys2008/majakowski_samobojstwo_log.jpg

Majakowski wprowadził do prozodii poezji swój własny styl intonacyjny wersyfikacji u-stopniowanej, a jego teksty wyglądają graficznie jak "schodkowane".

Kryzys2008/majakowski_samobojstwo_log.jpg

Natychmiast znalazło się mnóstwo naśladowców, zarówno co do treści, jak i wersyfikacji poezji Majakowskiego. Sam poeta często występował na wiecach poetyckich. Recytował swoje wiersze, jego postura silnie zbudowanego mężczyzny, głos i postawa wywierały piorunujące wrażenie. Po recytacji zadawano mu pytania, na które najczęściej odpowiadał improwizowanym ad hoc wierszem. Pewnego razu zadano mu pytanie: – Majakowski, powiedz, dlaczego teraz wszyscy poeci naśladują twój styl i piszą "pod Majakowskiego"?

Poeta odpowiedział natychmiast:

KOCHANI POECI MOSKIEWSCY,
BŁAGAM WAS: BęDĄC W POTRZEBIE,
NIE RÓBCIE POD MAJAKOWSKIEGO,
A RÓBCIE, KOCHANI, POD SIEBIE.

Kryzys2008/majakowski_lila brik_log.jpg

W Rosji krąży dowcip, że ostatnie słowa Majakowskiego przed śmiercią brzmiały: – Towariszczi, nie streljajte! (- Towarzysze, nie strzelajcie!)

Teraz jest taka moda, że jakoby ani Jesienin ani Majakowski i paru innych nie popełnili samobójstwa, tylko zostali zabici.

Pozostawmy tym wspaniałym poetom prawo do poczucia godności własnej i odwagi, aby zakończyć życie, gdy znaleźli się w pułapce bez wyjścia. Insynuacje dzisiejszych żądnych sensacji publicystów to po prostu jeszcze jeden dowód, że pospolity pismak nigdy nie pojmie ani duszy Poety ani jego decyzji życiowych. W horoskopach Majakowskiego i Jesienina są sygnifikacje śmierci samobójczej, natomiast nie ma wskazań, że zostali zabici.

Nasza miła respondentka twierdzi:  …pierwszy raz slyszalam to w rozmowie prywatnej ponad 30 lat wstecz od mojej nauczycielki języka rosyjskiego, i ona mówiła, że w Rosji zawsze się o tym mówiło jak o fakcie…

W Rosji zawsze się mówiło i mówi niestworzone rzeczy, np. że zbudowano najlepszy na świecie ustrój sprawiedliwości i demokracji. Ekstrema rodzą ekstremalne wypowiedzi: ludzie widzą, że władza ich tumani i oszukuje, gwałci i poniża, więc cokolwiek się dzieje i nie można już tego ukryć, to też władza jest winna. Majakowski rozczarował się i zagubił we własnej sławie, we własnych wspaniałych poetycko tekstach, które niosły głos jego Serca, a obiektywnie sprzyjały zbrodni.

A czyż my, ludzie, nie robimy tego samego na co dzień? Zabijamy w sobie najbardziej wzniosłe uczucia, marzenia i nadzieje ze strachu, że komuś się to nie spodoba? Chrystusa nie raz ukrzyżowano, krzyżujemy Go co sekundę, w miliardach myśli, słów mi uczynków. To nie żarty, nie czarnowidztwo, to sposób  i tryby funkcjonowania tego czym się najbardziej szczycimy – umysłu.

Majakowski został zdradzony, w pełnym sensie tego słowa, podwójnie: przez system, dla którego jego Serce stało się niewygodne, a jego ostre widzenie – niepotrzebne (chociażby jego sztuka "Pluskwa"). Został też zdradzony przez ukochaną kobietę Lili Brik, rudowłosą piękność, która go "uwielbiała", gdy był u szczytu sławy, miał pieniądze i kupował jej co chciała (jej słynne słowa: "Wadik, kupi mnie awtomobilczik" – Włodziu, kup mi samochodzik – przeszły do historii pospolitego łajdactwa) po tym, jak zostawiła go samego, wyjącego z tęsknoty za nią, porzuconego przez ongiś hołubiącą go władzę, na skraju szaleństwa, w nędzy i stanie zrujnowanego zdrowia. A potem, gdy go pochowano, zrobiła się nagle "najlepszym znawcą" jego poezji, recytowała jego wiersze na spotkaniach literackich, pisała o nim wspomnienia, hiena!

Wstrząsające epitafium wypowiedziała o nim Marina Cwietajewa, która bardzo go szanowała: Przez 25 lat człowiek w nim zabijał poetę, a w 26.roku wstał poeta i zabił człowieka.

Właśnie o tym, o tej sytuacji i tysiącach podobnych będziemy mówić i wnikać w Akademii Wiedzy Potrójnej, w Pracowni Astrologii Świątynnej – ukazując wymiar życia i śmierci w nagiej, nieprzykrywanej znajomości faktów,  bez "tapety" i makijażu. W Polsce taką robotę odwalił Tadeusz Żeleński (Boy): Piekło Kobiet, Reflektorem w mrok, Brązownicy, Słówka i in.

Jak słucham i czytam tych nawiedzonych ignorantów rodzenia – życia – umierania, to zastanawiam się: co ja tu robię?