Listy do Wielbłądzicy 077

Leon Zawadzki
Listy do Wielbłądzicy 07

Zapytujesz, Kochana Wielbłądzico, czym jest to, co ludzie nazywają Miłością?

Poszukuję na horyzoncie zdarzeń czasu, gdy postać Twojego opiekuna zaczęła budzić takie uczucia. Łatwo jest mi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w Twojej miłości odnajduję siebie. Wiem, że wyrasta ona z korzenia Twojego Serca, zaś moja osoba jest szkatułką, w której umieściłaś swoje nadzieje na spotkanie w oazie, tak jak Leonardo umieścił siebie w postaci Mony Lizy. Pokolenia mądralowatych sztuk-mistrzów dywagują o tajemniczym wizerunku MLizy, ale jak dotąd nie pojęli prostej prawdy, że cała plastyki tajemnica w tym tylko jednym jest/że duch jak błyskawica, a chce go ująć gest. Norwid wiedział, że MLiza i LdVinci to ta sama osoba Boskiego Oligarchy, ale KCNorwid był poetą, a nie sztukmistrzem. Chociaż, Achmatowa mawiała: – Nie rozumiem tych wielkich słów: poeta, bilard…

W Twoim liście, Wielbłądzico z Oazy Oblubieńca, jest wszystko, czego może przerazić się mężczyzna: zapowiedź zachłannej zazdrości, zamknięcia w Raju, do którego niełatwo jest wejść, lecz z którego najtrudniej jest się wydostać.

Mężczyzna oscyluje nieustannie pomiędzy pragnieniem posiadania kobiety, a wzajemnością w dawaniu i oddawaniu, równowagą pomiędzy dawcą a biorcą. Zbyt późno się dowiadujemy, że droga ku spełnieniu prowadzi przez równoważnię.

Czy niewiasta, która spełniła swoje macierzyństwo w regularnym związku małżeńskim z mężczyzną, będzie miała odwagę wzlecieć na miotle nad domami z dziureczkami okien/w których ludzkie żywoty swojsko nieszerokie? Piszesz do mnie kopytem na piasku pustyni, że moc Natury, dzięki której mamy śmiałość egzystować i rozmnażać się na Ziemi, jest tak potężna, iż oszałamia i zniewala.

I że tak się dociera do kresu tęsknoty.

Pytasz, czy wiem, co się dzieje na skraju tęsknoty? No cóż, przepalają się łącza na scalonych obwodach ciała, a gdy dym opada, ciśnienie otwiera przepusty i następuje spływ twórczych Pierwiastków Rzeczywistości

Jeśli otworzysz przepusty i pragnienia wsiąkną w tereny uprawne, to bez wysiłku spełnią się wszystkie nadzieje i oczekiwania. Warunek jest jeden (bagatela!) – nie-lgnięcie. Ta prawda rzeczywistych spełnień obowiązuje na wszystkich stopniach realizacji.

I wtedy okazuje się,  że tylko to miejsce należy do Ciebie, a jest wystarczające, by pomieścić świat zatopiony w Sercu.

Jeśli jednak uwięzisz mężczyznę w przemożnie doświadczanym pragnieniu, to utracisz królestwo doskonałych spełnień.

To powiedziałem do Ciebie, Wielbłądzicy, gdy zachłannie piłaś wodę ze źródełka w niewielkiej oazie pomiędzy wydmami, na skraju cienia, w porze zachodzącego Słońca. 

– To proste – powiedziała Wielbłądzica – to takie proste!