117 rocznica PRZEBUDZENIA

17 lipca 2013 – 117 rocznicA PRZEBUDZENIA młodego Venkatarama *
Dharma RAMANY MAHARSHI

obrazki2/ramana_f13.jpg
 Młody Venkataraman u podnóża Arunacha – Góry Wielkich Rishi

„Ta wielka zmiana w moim życiu zaszła około sześciu tygodni przed moim definitywnym opuszczeniem Madury. A była zupełnie nagła. Siedziałem sam w pokoju, na pierwszym piętrze domu mego stryja. Chorowałem w ogóle niezmiernie rzadko, a w ów dzień absolutnie nic mi nie dolegało; aż oto nagle ogarnął mnie przerażający strach śmierci. W stanie mego zdrowia nic nie mogło być tego przyczyną; nie starałem się też przyczyny tej szukać i strach mój uzasadniać. Po prostu czułem: «zaraz umrę», i począłem zastanawiać się, co mam zrobić. Nie przyszło mi wcale na myśl, by zwrócić się do lekarza, czy do starszych z rodziny lub przyjaciół; czułem, iż mam stanąć przed tym faktem twarzą w twarz, zupełnie sam.” „Ów wstrząs przenikliwego lęku śmierci skierował całą moją uwagę i myśl ku głębi, w siebie; powiedziałem sobie wewnętrznie, bez formułowania w słowach:

«Oto przyszła śmierć, ale cóż to znaczy? Co ma umrzeć? To ciało umiera.» I od razu dramatyzując ten oczekiwany fakt i chcąc nadać jak największą realność swemu badaniu położyłem się wyciągając członki sztywniejące, jakby rigor mortis już mnie ogarniał; wstrzymałem oddech, zacisnąłem usta, aby żadne słowo się z nich nie wymknęło, ani «ja», ani żadne inne. Mówiłem sobie: «Ciało to już umarło; zaniosą je i spalą na popiół na stosie pogrzebowym. Ale czyż ze śmiercią tego ciała umarłem i ja? Czy to ciało to ja? Wszak jest ono nieruchome i nieme, a JA czuję pełnię sił mej indywidualności, a nawet słyszę głos mej Jaźni wewnątrz, w głębi, zupełnie poza ciałem i od niego niezależnie. A więc jestem Duchem, wyższym od ciała. Ciało umiera, ale Ducha, który jest ponad nim, śmierć nie może dotknąć. Jestem więc nieśmiertelnym Duchem»”. „A nie były to mgliste, niewyraźne myśli, były one jak błyskawice świadomości, żywej bezpośrednio przeżywanej prawdy, niejako poza procesem myślowym. «Ja» było czymś tak żywym i realnym, jakby to była w tej chwili jedyna rzeczywistość.

Cała działalność świadomości, dotąd związana z ciałem, była teraz ześrodkowana w tym «Ja». Jaźń skupiła całą swą uwagę na sobie, została wciągnięta niejako w głąb siebie samej jakimś potężnym impulsem. Strach śmierci zniknął, aby nigdy nie wrócić.


 Bhagavan Śri Ramana Maharshi na stokach Góry Arunachala

To pogrążenie się w Jaźń-Ducha trwało odtąd nieprzerwanie wciąż. Inne myśli mogły pojawiać się i znikać, jak różne tony muzyczne, ale owa «Jaźń» trwała wciąż jak podstawowa nuta brzmiąca nieustannie, zlewając się z innymi tonami. Czy byłem zajęty rozmową, czytaniem, czy jakąkolwiek inną czynnością, wykonywało ją moje ciało, a «Ja» byłem wciąż skupiony w Duchu. Poprzednio przed owym krytycznym przeżyciem nie miałem jasnego pojęcia o swym Duchu, nie byłem świadom jego przyciągania; nie odczuwałem żadnego zainteresowania nim, a tym bardziej pragnienia, by się weń całkowicie i na stałe pogrążyć.”

Śri BHAGAVAN Ramana Maharshi