001 z notesu astrologa

Szanowni Logonauci, w dziale Astrologia publikujemy sukcesywnie zapiski Z NOTESU ASTROLOGA Leona Zawadzkiego. Powstawały od 1962 r. Składają się z zanotowanych rozmyślań i rozważań, a także z konspektów i oryginalnych wykładów warsztatowych.   
Teksty tutaj publikowane są ogólnodostępne. Można z nich korzystać do woli, pod warunkiem, że będą cytowane dosłownie, a także z podaniem adresu-linku do edycji źródłowej www.logonia.org oraz nazwiska autora. Można również je komentować, w dowolnym miejscu, pod warunkiem przesłania komentarza, ewentualnie linku do komentarza, na adres poczta@logonia.org. Autor podejmie niektóre wątki komentarzy w rozmowie z Logonautami.
Autor i Logonia zachowują oczywiście wszystkie prawa autorskie do w/w edycji.  


Leon Zawadzki
z notesu astrologa

przemyślenia z pogranicza

Warsztat Astrologii Profesjonalnej
Bielsko-Biała, 09.12.2000
_________________________________________

       Moja pierwsza rada dla praktyków warsztatu astrologii: odpuście sobie parę rzeczy, takich jak: poczucie winy, zawiść, niechęć, zazdrość, pretensje. A zwłaszcza najważniejsze, abyście odpuścili sobie samym – a to trudno jest wytłumaczyć mentalnie – ograniczanie drugiego człowieka i trzymanie go na uwięzi waszych mniemań i potrzeb. Obojętne kto to jest – człowiek bliski, mąż, przyjaciel, kochanek, znajomy, podopieczny. Żebyście wypuścili go z mentalnego obrazu, który o nim tworzycie. Możemy mieć jakiś obraz, odwoływać się do niego, ale tego-takiego człowieka praktycznie nie ma, ów człowiek, ten z waszych o nim wyobrażeń, nie istnieje.
Owszem, człowiek reaguje na swoje imię, na kontakt z nim, na zwracanie się do niego; zazwyczaj czuje on pewną odpowiedzialność za swoje złoże karmiczne. Ale człowiek, którego poznaliście 3-5 lat temu, a nawet tydzień temu jest na pewno – w samym sobie – innym, niż niby ten sam w waszych o nim wyobrażeniach. Nie twórzcie klisz astralnych, w których trzymacie drugiego człowieka jak w klatce – więzieniu swojej wyobraźni. W przeciwnym razie będziecie mieli problemy z procesem twórczości wewnętrznej. A bez niej astrolog jest tylko atrapą.
I to jest pierwsza ważna uwaga.  
       A po drugie, musicie tę prostą radę sobie uprzytomnić i warto, abyście to naprawdę zobaczyli. To mogą być dla was jeszcze słowa, ale przyjdzie taki moment, gdy Wielki Chaos, ten tygrys w dżungli poznania, chwyci was za tyłek, skrępuje wasze łydki, wgryzie się wam w serce i wtedy zobaczycie jak to naprawdę  wygląda. A jeśli już zetkniecie się z sytuacjami z pogranicza – postarajcie się zrozumieć, że najczęściej nasze pretensje do drugiego człowieka nie wynikają z tego, że ten człowiek jest taki lub inny; one wynikają z naszego lęku o nas samych i o astralny obraz świata jaki nosimy w sobie. A dowalamy drugiemu człowiekowi.
Zacznijcie rozróżniać lęk o samych siebie, to dotyczy każdego z nas – normalnych, zwyczajnych ludzi, jakimi zaprawdę lepiej być, niż stroić się w szaty mistrzów.
Naprawdę, weźmy to pod uwagę.
       Powtarzam, nie twórzcie klisz astralnych, w których więzicie drugiego człowieka i nie pouczajcie drugiego człowieka tylko dlatego, że macie jakiś własny lęk, wyobrażenia na temat własnego lub plemiennego czy rodzinnego poczucia bezpieczeństwa. Jeżeli odpuścicie sobie to napięcie, ten dygot doskonałości, to będziecie się swobodniej poruszać, otworzycie się na dopływ ożywczej energii, która będzie otwierać wasze serce. Pojawi się wgląd, widzenie – dając wam poczucie  nieskończonych możliwości i absolutną pewność, że nic wam się stać nie może. Wynagrodzicie samych siebie, nie czekając, aż inni was wynagrodzą.
       Jeśli trzymacie kogokolwiek w kliszy astralnej, zamkniętego – w wyobraźni – na klucz waszej imaginacji, to i on was będzie trzymał w takowej; jeśli wy się od tego uwolnicie, to i on będzie się od tego uwalniał.

                                             
       Jeśli przestaniemy bać się o siebie, to zobaczymy, że wiara czyni cuda, a rozum otwiera drogę na bezdrożach ziemskiego istnienia. To jest prawdziwa zasługa, a nie to, że staruszkę przeprowadziliśmy na drugą stronę ulicy. Mogę i powinienem przeprowadzić staruszkę na drugą stronę jezdni, ale nie jestem w stanie czytać jej wstępnych artykułów z codziennej gazety, bo zasnę. Najchętniej poczytałbym jej i sobie samemu rozważania Dalaj Lamy o umieraniu, bo na pewno nam obojgu to się przyda, ale jakoś nie wypada. Moje dzieci mówiły: jeżeli tata zaczyna się z nami bawić, to na pewno zaśnie, a jeśli tata zaczyna nam coś tłumaczyć, to na pewno my zaśniemy.
       Odwołujcie się do tego co jest pożywne w człowieku i w nas samych. Dajmy sobie szansę, dając szansę i innym ludziom. Ja wiem, że to jest trudne, czasami trzeba dawać tę szansę ciągle od nowa, ale chyba tego uczymy się w kontakcie z własnymi dziećmi. Nie zawsze nam to wychodzi, ale warto się postarać.
       Tak samo postrzegajmy horoskop. To Księga, której fragmenty możemy odczytać. Zachęcając, ale bez ckliwego uwielbienia. Ostrzegając, ale nie strasząc. Wspomagając, ale nie pomnąc.  
       To są takie uwagi z pogranicza.